Sachajko: To brzydkie zagrywki Tuska, na które Polacy się nie nabiorą

Sachajko: To brzydkie zagrywki Tuska, na które Polacy się nie nabiorą

Dodano: 
Jarosław Sachajko (Kukiz'15)
Jarosław Sachajko (Kukiz'15) Źródło: PAP / Leszek Szymański
– Okazało się, że Polacy nie akceptują ataku na Kościół czyli ataku na siebie, bo Kościołem jesteśmy my wszyscy. Tusk nagle próbuje wycofać się ze swojej wypowiedzi, mówiąc, że nie do końca mu o to chodziło. To są po prostu brzydkie, nieetyczne PR-owe zagrywki, na które, mam nadzieję, Polacy więcej się nie nabiorą – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko.

Jak pogodzić projekt pozwalający rolnikom na prowadzenie handlu w niedzielę z przyjętym kilka dni temu przez Sejm ograniczeniem możliwości zrobienia zakupów w niedzielę np. w Żabkach?

Jarosław Sachajko: Po pierwsze, projekt dotyczy soboty lub niedzieli, a więc samorządy będą mogły wybrać jeden z tych dni, aby dać rolnikom pozwolenie na sprzedaż swoich produktów przetworzonych i nieprzetworzonych. Ma to wyglądać w taki sposób, aby szczególnie ci mali i średni rolnicy mogli godnie zarabiać nie tylko na sprzedaży produktów podstawowych do skupu, tak jak jest w tej chwili. Obecnie sprzedają je za 1/4 1/10 późniejszej ceny w sklepach. Teraz rolnicy będą mogli sprzedać swoje produkty kilkukrotnie drożej i skorzystać z ich głównej wartości dodanej, jaką finalnie płaci konsument. Kolejną sprawą, którą od razu trzeba sprostować, to ta ustawa, którą niektórzy nazywają „Lex Żabka", jest uszczelnieniem ustawy o zakazie handlu w niedzielę. Chodziło o to, żeby pracownicy tego dnia nie byli zmuszani do pracy przez korporacje. Jedna i druga ustawa nie zabrania sprzedaży w sklepie jego właścicielowi, jeśli uzna, że chce to robić. Wielu takich drobnych sklepikarzy przychodziło i dzwoniło do nas. Z Pawłem Kukizem mieliśmy duże spotkanie z ich przedstawicielami. Mówili oni, że trzeba czym prędzej uchwalić uszczelnienie ustawy, ponieważ upadają ich interesy. Przez to, że pootwierały się Żabki i inne sklepy, tym drobnym przedsiębiorcom znacząco spadły obroty.

Co z osobami, które dobrowolnie godzą się, aby pracować w niedzielę?

Po pierwsze nie wiemy, którzy z nich godzą się dobrowolnie, żeby pracować w niedzielę. Solidarność, która zrzesza najwięcej tych pracowników, bardzo optowała za uchwaleniem tej ustawy. W poprzedniej kadencji, kiedy była procedowana ustawa ograniczająca handel w niedzielę, to wówczas my jako Kukiz 15 proponowaliśmy, żeby osoby pracujące w niedzielę zarabiały trzykrotnie więcej. Byłoby to rynkowe podejście do sytuacji, w której ktoś potrzebuje pieniędzy lub jest studentem i może sobie pozwolić na to, aby nie spędzać tego czasu z rodziną. Taka osoba miałaby gratyfikację w postaci trzykrotnie wyższych zarobków. W tej chwili jest tak, członkowie rodziny – matka czy ojciec - bez żadnej różnicy pracują w niedzielę, a później sobie mogą odebrać wolne w poniedziałek czy we wtorek. To jest bardzo nieuczciwe podejście. Na proponowane przez nas rozwiązanie nie było jednak zgody politycznej. Niedziela jest dla rodziny, chyba że ktoś chce pracować indywidualnie jako właściciel sklepu. Przygotowana przez nas obecnie ustawa zakłada, że handel może odbywać się w niedzielę lub sobotę i tyczy się właśnie właścicieli gospodarstw rodzinnych, tych małych i średnich, ponieważ oni w tej chwili żyją na skraju biedy, a ich praca jest bardzo źle opłacana. Oczywiście nie będzie przymusu, aby to robić, tak jak było do tej pory w supermarketach. Kolejnym aspektem naszego projektu jest dostęp konsumentów do zdrowych, nieprzetworzonych produktów bez chemii, aby można było w akceptowalnej cenie kupić żywność w bardzo wysokiej jakości.

Jak odebrał Pan konwencję Platformy Obywatelskiej w Płońsku? Nie brakuje głosów, że Donald Tusk wycofał się z retoryki trafiającej przede wszystkim do środowisk lewicowo-liberalnych.

Ja nie zauważyłem tego wycofania. Jeżeli Platforma chciałaby to zrobić, powiedziałaby słowo „przepraszam" i nazwała po imieniu to, co miało miejsce podczas konwencji pana Trzaskowskiego. Tusk mógłby wyraźnie podkreślić, że to nie jest linia programowa PO, a część polityków wyszło przed szereg i należy zawiesić ich w prawach członka partii. Nic takiego nie było. To jest po prostu zwykłe polityczne zagranie. Pamiętamy, że jeszcze kilka tygodni temu Tusk mówił o tym, żeby pousuwać krzyże z instytucji publicznych, np. z Sejmu. W tej chwili mówi natomiast zupełnie co innego. Niektórzy czytelnicy pamiętają czasy, kiedy Platforma Obywatelska rządziła pod sondaże. Teraz prawdopodobnie ma miejsce dokładnie to samo. Okazało się, że Polacy nie akceptują ataku na Kościół czyli ataku na siebie, bo Kościołem jesteśmy my wszyscy. Tusk nagle próbuje wycofać się ze swojej wypowiedzi, mówiąc, że nie do końca mu o to chodziło. To są po prostu brzydkie, nieetyczne PR-owe zagrywki, na które, mam nadzieję, Polacy więcej się nie nabiorą.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także