Białoruski opozycjonista na antenie RMF FM ocenił, że bieżący konflikt przygraniczny nie przekształci się w otwartą wojną, ale prowokacje i szantaż nadal będą miały miejsce. Jego zdaniem odpowiedzialnym za kryzys jest przede wszystkim Władimir Putin, który "gra na osłabienie państw członkowskich Unii Europejskiej, a Łukaszenka korzysta z tego".
Unijne wsparcie dla migrantów
W środę Komisja Europejska zdecydowała o przekazaniu na Białoruś 700 000 euro, które mają zostać przeznaczone na pomoc humanitarną dla migrantów. Zarembiuk nie krył swojej frustracji decyzją Brukseli oraz kontaktami Angeli Merkel z białoruskim dyktatorem. Podkreślił, że pomocy potrzebują przede wszystkim więźniowie polityczni prześladowani przez reżim Aleksandra Łukaszenki.
– Nawet my tutaj w Warszawie na wolności w wolnym kraju odbieramy to bardzo źle. Co można pomyśleć o rodzinach ludzi, którzy znajdują się w więzieniu, takich osób jest już ponad 860 i codziennie mamy nowe aresztowania. To jest smutna historia, że dali się nabrać i tak szybko Łukaszenka wygrał. On wczoraj na pewno otwierał szampana, bo dostał oprócz tego jeszcze 700 tysięcy euro – stwierdził.
– Pomocy humanitarnej potrzebują więźniowie polityczni i ich rodziny i my mamy nadzieję, że oni tę pomoc wreszcie po 15 miesiącach od Unii Europejskiej dostaną – dodał.
Zdaniem dysydenta decyzje podejmowane przez Unię Europejską są w Mińsku odbierane jako słabość i zachęta do prowokowania większych konfliktów. – Będzie już nie jedno obozowisko w Kuźnicy i Bruzgach, ale za jakiś czas jak Łukaszence coś się nie spodoba, to będą trzy obozowiska w Terespolu, Bobrownikach i w Kuźnicy i tam będzie po 5 tysięcy, a nie 3 tysiące migrantów – mówił.
Czytaj też:
Unia przekaże Białorusi pieniądze na pomoc migrantom. "Kolejne zwycięstwo Łukaszenki"Czytaj też:
Niebezpieczny incydent na granicy. Operacją kierował białoruski Specnaz