Ks. prof. Bortkiewicz: Obserwujemy znikający sens obchodzenia świąt

Ks. prof. Bortkiewicz: Obserwujemy znikający sens obchodzenia świąt

Dodano: 
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz
Ks. prof. Paweł BortkiewiczŹródło:PAP / Tytus Żmijewski
Jan Paweł II pisał, że w ''Chrystusie Bóg szuka człowieka'' i to jest właśnie podstawa do zrozumienia tego święta – mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Szóstego stycznia obchodzimy święto ''Trzech Króli'', czy święto Objawienia Pańskiego? Bo chyba pierwsza nazwa przyjęła się najbardziej, pytanie tylko, czy jest poprawna?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Zdecydowanie tak. Prawidłowa i pierwotna nazwa brzmi święto Objawienia Pańskiego, które zostało ustanowione i obchodzone w kościele jako pierwotne święto związane z tajemnicą Bożego Narodzenia. Ono ukazuje ten fakt właśnie objawienia się Boga-człowieka ludzkości. Zwłaszcza poganom czy ludom, które nie należały do kręgu Starego Testamentu, za to okazywały wielką otwartość w poszukiwaniu prawdy.

Co katolicy powinni wyciągać z tego święta, oprócz długiego weekendu?

W dobie postępującej laicyzacji obserwujemy znikający sens obchodzenia świąt, które coraz częściej są po prostu okazją do długiego weekendu. To jest szeroki temat. Na pewno dotykamy tutaj jednej z podstawowych tajemnic naszego życia. Jan Paweł II pisał, że w ''Chrystusie Bóg szuka człowieka'' i to jest właśnie podstawa do zrozumienia tego święta. Znamy oczywiście opis mędrców ze wschodu, idących za światłem gwiazdy i szukających Boga. Ale zauważmy, że to poszukiwanie Boga przez człowieka byłoby niemożliwe, gdyby Bóg nie przyszedł odszukać człowieka, w dodatku zagubionego.

Łączymy to poszukiwanie z wizytami duchownym w domach wiernych.

Sensem kolędy jest wizyta duszpasterska. Przełamanie standardowego schematu, w którym my jako wierni przychodzimy do kościoła. Tu kościół przychodzi do wiernych, aby dokonać spotkania w warunkach mniej oficjalnych, ale jednak wspólnotowych.

Czy tradycja kolędy powinna zostać poddana reformie? Widok księdza w dużych miastach coraz częściej budzi niesmak...

Niestety coś w tym jest. Mogę nawet powiedzieć na doświadczeniach naszych-księży, że kolęda to często traumatyczne doświadczenie, czasem sprowadzone do banalizacji spotkania, zalewem pretensji i słów, które nie sprzyjają w budowaniu wspólnoty. Trzeba to z pewnością zreformować, a takie zmiany już zostają wprowadzane. Mamy kolędy na zaproszenie, kolędy anonsowane, w mniejszej ilości i częstotliwości, ale takie, które umożliwiają rzeczywistość spotkania. W trakcie pandemii często kolędy poprzedzone są Mszą Św., dla danej ulicy lub wspólnoty mieszkaniowej, aby podkreślić, że nie chodzi o samą rozmowę, czy zbieranie składki, ale skrzyżowanie dwóch dróg: Boga do człowieka i człowieka do Boga.

Czytaj też:
Dr Joseph Shaw: Msza Trydencka przyciąga młodzież i rodziny wielodzietne
Czytaj też:
"Ona nie jest mężczyzną". Katolicka diecezja promuje młodego "transseksualistę"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także