Intencje były dobre. Aktywiści stowarzyszenia Miasto Jest Nasze zwrócili uwagę na pustą donicę w centrum Warszawy – na skrzyżowaniu ulic Marszałkowskiej i Królewskiej. Zamiast czekać, aż miasto się nią zajmie, wzięli sprawy we własne ręce. W ruch poszły ogrodnicze łopatki, a w donicy pojawiły się nowe rośliny – m.in. lawenda i trzmieliny. „Grupa nieznanych sprawców przywróciła dzisiaj matce naturze zaniedbaną donicę na rogu Królewskiej i Marszałkowskiej” – pochwalili się na Facebooku aktywiści stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
Zniszczone byliny?
Społeczny czyn skomentował Zarząd Zieleni Warszawy (ZZW). „»Zaniedbana donica«, którą Państwo »przywrócili matce naturze« to kwietnik hybrydowy, o który od lat dba #ZZW. Rosło w nim 175 szt. bylin, które w tym okresie zaczynają wegetację i do których planowaliśmy dosadzić już zakupioną ostnicę i szałwię. Niestety zniszczyliście właśnie Państwo kwietnik, który najpiękniej wygląda latem. Nasadzenia hybrydowe (połączenie roślin wieloletnich i jednorocznych) są tworzone celowo, by ograniczyć koszty nasadzeń kwiatów” – wyjaśniał ZZW.
Miasto Jest Nasze z oceną się nie zgodziło, podkreślając, że rośliny w donicy miały martwe korzenie. – To miejsce zostało sprawdzone, zanim zajęliśmy się nasadzeniami – zapewnia Łukasz Porębski, radny warszawskiej dzielnicy Żoliborz z ramienia stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. – Stan roślin oceniła osoba mająca o nich wiedzę, znająca się na tym, co i jak należy sadzić – podkreśla. I dodaje, że choć ZZW może się pochwalić efektownymi nasadzeniami w centralnych punktach miasta, to mieszkańcy mogą pomóc, sadząc rośliny na terenie zaniedbanych podwórek, w opuszczonych donicach lub na rozjeżdżonych przez samochody pasach zieleni.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.