Wojna rozpoczęła się w kwietniu 1861 roku. Celem Południa była obrona niepodległości i prawa do samostanowienia jedenastu stanów, które wystąpiły z Unii, zakładając Skonfederowane Stany Ameryki. Północ uznając secesję za rebelię, najechała Południe, dążąc do przywrócenia jedności kraju w formie federacji.
Wojna secesyjna
Manewry i walki toczyły się na dwóch zasadniczych teatrach operacyjnych – wschodnim i zachodnim. Z czysto strategicznego punktu widzenia kampanie zachodnie miały większe znaczenie, lecz uzupełniając działania zbrojne o aspekty stricte polityczne, obie strony szukały rozstrzygnięcia na wschodzie – w bezpośredniej bliskości Waszyngtonu i stolicy Konfederacji Richmond, od strony Europy, pod baczną obserwacją Paryża i Londynu. O uznanie dyplomatyczne mocarstw zabiegały secesyjne władze. W czerwcu 1863 roku sprawa Południa rysowała się w tym zakresie w miarę optymistycznie.
Sytuacja militarna z kolei, o ile na zachodzie powoli stawała się dla konfederatów niekorzystna, to na wschodzie po serii zwycięstw w Wirginii stworzyła szansę na przejście do ofensywy. Największą część sił Stanów Skonfederowanych na wschodnim teatrze operacyjnym stanowiła Armia Północnej Wirginii. Generał Lee postrzegając wojnę całościowo, rozumiał, że strategia musi iść w parze z polityką. Wobec przewagi liczebnej i materiałowej oraz znacznie większego potencjału przemysłowego Północy, Południe nie mogło wygrać na obu frontach. Czas na rozstrzygnięcie był ograniczony, tym bardziej że unijna flota rozwijała blokadę morską. Prowadząc co do zasady wojnę defensywną, Konfederacja miała jednak na tyle siły i determinacji, by wobec narastającego konfliktu stronnictwa pokojowego ze stronnictwem wojennym na Północy, mieć szanse na wymuszenie niepodległości.
W maju, po istotnej, aczkolwiek kolejnej nierozstrzygającej wygranej Armii Północnej Wirginii nad Armią Potomaku pod Chancellorsville, ta druga uzupełniła straty i wciąż zagrażała Richmond, zajmując pozycje w okolicy Fredericksburga. Gen. Lee przekonał wówczas prezydenta Jeffersona Davisa do swojej koncepcji przeprowadzenia inwazji na terytorium Północy.
"Musimy się zdecydować, czy wybieramy pewną przegraną przez brak działania, czy też ryzyko, kryjące się w działaniu" – argumentował. "Przed moim frontem jest wielka armia, umocniona za rzeką (Rappahannock), gdzie nasz atak nie rokuje korzyści. Jeżeli nie uda się jej stamtąd wyciągnąć i wmanewrować w pozycję, w której będzie wrażliwa na atak, to spokojnie przygotuje się i wzmocni, aby wznowić marsz na Richmond, i zepchnie moją armię na fortyfikację miasta". Istotą planu nie było zajęcie Waszyngtonu, lecz pokonanie Armii Potomaku na jej terenie.
Lincoln: Lee celem
3 czerwca prawie 75-tysięczna armia wyruszyła z Wirginii przez neutralny stan Maryland w kierunku terytorium Unii – do Pensylwanii. Dowództwo Unii musiało wobec tego podjąć decyzję, czy Armia Potomaku uderzy na Richmond, jak chciał jej dowódca gen. Hooker, czy podąży na północ za wojskami Lee, które niebawem pojawią się w okolicach Waszyngtonu.
Prezydent Lincoln nakazał marsz po prawej flance konfederatów, tak by odgrodzić ich od stolicy, i walkę, gdy nadarzy się okazja. "Armia Lee, nie Richmond jest naszym celem" – napisał do Hookera. Składająca się z siedmiu korpusów 90-tysięczna jankeska armia rozpoczęła inną trasą marsz śladem "rebeliantów". Ci osiągnęli tym samym pierwszy cel operacji – wyswobodzenie wymęczonej Wirginii z okropieństw wojny. W tym kontekście wkroczenie do Pennsylwanii stanowiło jednocześnie gigantyczny rajd zaopatrzeniowy konfederackiej armii.
Kampania pensylwańska
W pochodzie kolumny szarych i podążających za nimi niebieskich były mocno rozciągnięte. 25 czerwca Lee przekroczył rzekę Potomak rozgraniczającą Wirginię od Maryland. Unioniści stopniowo niwelowali dystans szybkim tempem marszu. Kiedy 27 czerwca konfederacki głównodowodzący dowiedział się, że federalni także przekroczyli już Potomak, zaplanował manewr nazywany crossing the T, polegający na uderzeniu przeważającymi siłami na nadciągającego przeciwnika, zanim ten skoncentruje swoje oddziały. Wobec informacji, że pierwsze unijne korpusy były znacznie bliżej, niż zakładał, rankiem 29 czerwca Lee nakazał przyśpieszoną koncentrację armii, jednocześnie zabraniając dowódcom angażowania się w walki przed jej zakończeniem. Na miejsce zgrupowania wyznaczył stanowiące węzeł komunikacyjny miasteczko Gettysburg, w którym ze wszystkich stron zbiegało się 11 aż dróg.
W Waszyngtonie i głównych miastach Pensylwanii narastał niepokój. Na domiar złego 28 czerwca w rezultacie konfliktu między głównodowodzącym całości wojsk Unii gen. Halleckiem a gen. Hookerem, ten drugi podał się do dymisji. Armię Potomaku objął gen. George Meade z Pennsylwanii, który poza korpusem, którym do tej pory dowodził, nie był szczególnie znany żołnierzom. Meade kontynuował marsz na północ, wbrew oczekiwaniom Lincolna nie szukając walnej bitwy, lecz dogodnej pozycji, na której mógłby przyjąć atak konfederatów. Według wiedzy, jaką dysponował 30 czerwca, za taką pozycję uznał położoną nieco na zachód od Gettysburga linię Two Taverns-Hanover-Manchester, wokół której chciał rozwinąć większość armii. Natomiast mniejsze zgrupowanie pod dowództwem gen. Reynoldsa, miało osiągnąć Gettysburg, a w razie ataku konfederatów, wycofać się do pobliskiego Emmitsburga.
Ruchom obu armii towarzyszyły jej "oczy", czyli kawaleria. 25 czerwca za zgodą Lee gen. Stuart z większością swojej konnicy rozpoczął objazd dokoła unijnej armii. Celem było zebranie informacji i ewentualnie opóźnienie jej marszu, po czym ponowne połączenie się z siłami Lee. Było to zastosowane już w przeszłości z powodzeniem, ale ryzykowne posunięcie, ponieważ oznaczało tymczasową utratę łączności i oddalenie się od piechoty na wrogim terytorium. Misja istotnie napotkała szereg kłopotów logistycznych oraz ze strony jazdy Unii i 30 czerwca Stuart wciąż nie nawiązał kontaktu z częścią armii, do której miał dołączyć.
Haczyk na ryby
Tymczasem pierwsza unijna dywizja kawalerii dotarła do Gettysburga. Jej dowódca gen. Buford zapoznał się z geografią wokół miasta i doszedł do wniosku, że ma przed sobą miejsce o strategicznym znaczeniu.
Był to położony na południe od Gettysburga łańcuch wzgórz kształtem przypominający "haczyk na ryby". Jego górną część stanowiło Wzgórze Cmentarne i kawałek dalej na wschód porośnięte lasem ufortyfikowane Wzgórze Culpa – ostrze haczyka. Dalej na południe wił się Grzbiet Cmentarny – długie wzgórze częściowo osłonięte niskim murem i stopniowo się obniżające. Pasmo kończyło się Małym Okrągłym Szczytem i Okrągłym Szczytem, które razem przypominały ucho haczyka. Na zachód od Grzbietu Cmentarnego było kolejne pasmo wzniesień zwane Grzbietem Seminaryjnym. W blisko półtorakilometrowej dolinie pomiędzy nimi biegła droga z Emmitsburga, a wokół niej kilka farm, sadów, pól uprawnych i łąka.
Buford ustawił swoje skromne siły na Grzbietem Seminaryjnym i pobliskim Wzgórzu McPhersona, czyli od strony, z której zbliżali się konfederaci. Powiadomił Reynoldsa i postanowił utrzymać dogodne do prowadzenia obrony pozycje, dopóki ten nie przybędzie.
Po buty
30 czerwca obie armie prowadziły pośpieszną koncentrację. Lee nie znał dokładnych pozycji Armii Potomaku. Jego pierwszy korpus pod wodzą gen. Longstreeta miał do pokonania największy dystans. Bliżej były drugi korpus gen. Ewella zbliżający się do Gettysburga z północy, a najbliżej trzeci A.P. Hilla podchodzący od zachodu, z Cashtown.
Ponieważ Armia Północnej Wirginii cierpiała na deficyt butów, dowódca przeprowadzającej rekonesans dywizji gen. Heth, powziąwszy informację, że braki można uzupełnić w gettysburskim sklepie, uzyskał zgodę A.P. Hilla, by rano wejść w tym celu do miasta. Obaj nie przypuszczali, że następnego dnia Heth rozpocznie w ten sposób największą bitwę w historii amerykańskiego kontynentu.
Walki 1 lipca
Wczesnym rankiem 1 lipca pierwsze brygady Hetha natknęły się w drodze do Gettysburga na niecałe 3 tys. ludzi Buforda. Choć gen. Lee zakazał wdawania się w walkę przed zakończeniem koncentracji, Heth sądząc, że ma do czynienia jedynie z miejską milicją, rozkazał wkroczenie do miasta.
W następnych godzinach na Wzgórzu McPhersona rozgorzały ciężkie walki. Na miejsce stopniowo docierały kolejne jednostki, które natychmiast wkraczały do akcji. Odsiecz Reynoldsa przybyła w samą porę, gdy Buford zaczął ustępować trzykrotnie liczniejszej dywizji Hetha. Reynolds niebawem padł martwy trafiony przez strzelca wyborowego, a dowodzenie objął gen. Doubleday.
Gdy zaniepokojony Lee dotarł nieopodal Wzgórz McPhersona, natychmiast udał się na spotkanie z Hethem. Początkowo liczył jeszcze na uratowanie pierwotnego planu bitwy, ale nadzieje te szybko prysły, kiedy zorientował się, że dywizje Hetha (z korpusu Hilla) i Rodesa (z korpusu Ewella) od kilku godzin prowadzą cząstkowe, nieskoordynowane ataki na szpicę Armii Potomaku, która nadeszła szybciej niż zakładał. Lee pozwolił wówczas na zmasowane natarcie. Konfederacki walec natarł czterema dywizjami.
Zająć wzgórza
Tymczasem ok. 12.30 do Gettysburga dotarł drugi z unijnych korpusów. Kierujący nim gen. Howard rozlokował część swoich sił na północ od miasta, skąd nadciągnął korpus Ewella. Ważniejsze było jednak obsadzenie Wzgórza Cmentarnego, co nakazał reszcie swoich oddziałów. Wprawdzie polecił Doubledayowi bronić Wzgórza Seminaryjnego, ale nie wysłał mu bezpośredniego wsparcia, nie bez racji uzasadniając to szczupłością swoich sił.
Wobec narastającej przewagi liczebnej konfederatów, którzy rzucili do boju kolejne przybyłe dywizje, korpus Doubleday’a wycofał się najpierw na Grzbiet Seminaryjny, a następnie mimo ofiarnej walki został wyparty także i stamtąd. Niebawem na całym odcinku federalni w pośpiechu cofali się w kierunku Gettysburga. O 16.30 Howard wydał żołnierzom obu walczących unijnych korpusów rozkaz wycofana się na Wzgórze Cmentarne. W trakcie odwrotu przez Gettysburg zaciętą walkę osłaniającą stoczyła brygada płk. Włodzimierza Krzyżanowskiego, która jako jedna z ostatnich dotarła na nową linię obrony.
Z Grzbietu Seminaryjnego odwrót ten obserwował Lee. Rozgrywka toczyła się teraz o to, która strona zajmie lepsze pozycje na wzgórzach. "Szary lis" wysłał wówczas swojego adiutanta do Ewella z poleceniem zajęcia Wzgórza Culpa i Wzgórza Cmentarnego "jeśli będzie to możliwe". Ten nie do końca sprecyzowany rozkaz stał się przedmiotem zaciekłego sporu w sztabie adresata. Jego podkomendni gen. Gordon i Trimble nalegali, by natychmiast ruszać na wzgórza, z kolei Ewell oponował, wskazując, że korpus jest wycieńczony 12-godzinnym marszem, po którym od razu wszedł do boju, a siły jankeskie są już znaczne. Trimble naciskał, argumentując, że według informacji, jakimi dysponuje, Wzgórze Culpa jest puste i może je zająć jednym pułkiem. Wobec odmowy rozwścieczony rzucił szablę i opuścił kwaterę Ewella mówiąc, że nie będzie służył pod takim dowódcą.
Jednak Gettysburg
Walki trwające na tym odcinku od rana zaczęły ustawać. Czas istotnie płynął w tej sytuacji na niekorzyść południowców. Wstrzymali natarcie, podczas gdy jankesi formowali pozycje na Wzgórzu Cmentarnym. Nie wiedzieli tego dokładnie, ale między godz. 16 a 18 mieli nad broniącymi największą przewagę liczebną. Z biegiem czasu proporcje zaczynały się wyrównywać.
Przybyły na miejsce gen. Hancock dostrzegł kluczowe znaczenie, jakie dla utrzymania pozycji miało Wzgórze Culpa i rozkazał Doubledayowi je obsadzić. Meade, którego jeszcze nie było, poinstruował Hancocka, by jeśli uzna teren i pozycje za lepszą dla stoczenia bitwy (niż linia Two Taverns-Hanover-Manchester) poinformował go o tym. Z niechęcią zapatrywał się na zmianę koncepcji. Miał też obawy, czy armia zdąży się skoncentrować. Ponadto – co było już tradycją – dowództwo Unii szacowało liczebność Armii Północnej Wirginii na większą, niż była w rzeczywistości. Ostatecznie jednak pogodził się z tym, że bitwa faktycznie już trwa. Wieczorem po zapoznaniu się z raportami Hancocka i Howarda zdecydował o kontynuowaniu walki pod Gettysburgiem. Około godz. 18 zaczęło przybywać istotne wsparcie. Godzinę później pojawiły się kolejne korpusy – Slocuma i Sicklesa, a o 3 w nocy dotarł Mead i objął dowodzenie.
Nie mniejsze rozterki miała druga strona. Nieoczekiwana konfrontacja pokrzyżowała plan generała Lee. Głównodowodzący popędził na spotkanie z Hillem i Longstreetem (którego korpus był jeszcze w drodze). Rozważali dwa zasadnicze warianty: albo obejść całą armią lewe skrzydło jankesów i ustawić się pomiędzy nimi a Waszyngtonem, albo zaatakować ją tam, gdzie się znajdowała. Drugie rozwiązanie odradzał Longstreet. – Jeśli rano tam będą to dlatego, że chcą, byśmy ich zaatakowali. Dla mnie to wystarczający powód, żeby tego nie robić – powiedział. Lee wskazywał jednak, że manewr obejścia rodzi ryzyko natknięcia się na nadchodzące od strony Waszyngtonu unijne korpusy. Wobec nieobecności kawalerii Stuarta nie było wiadomo, w którym dokładnie miejscu się znajdują. Problem stanowiło też zaopatrzenie armii, które nie mogło długo potrwać w bezpośredniej bliskości wojsk przeciwnika. Lee postanowił zatem zniszczyć Armię Potomaku pod Gettysburgiem.
Tego dnia konfederaci nie podjęli już działań ofensywnych. Ewell z trudem przekonał też Lee, żeby następnego dnia nie przerzucać jego korpusu na południe celem uderzenia na lewe skrzydło Unii. Z kolei w środku nocy po raz kolejny odmówił zrozpaczonemu Gordonowi zgody na próbę opanowania Wzgórza Culpa.