Jak strażnicy moralności (nie) dbają o standardy dziennikarskie

Jak strażnicy moralności (nie) dbają o standardy dziennikarskie

Dodano: 
Cenzura. Zdjęcie ilustracyjne
Cenzura. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Flickr / (CC BY-ND 2.0)/Jennifer Moo
Robert Wyrostkiewicz | Władze Collegium Humanum składają pozwy sądowe przeciw tygodnikom „Newsweek” i „Polityka”, które w serii artykułów sugerowały, że uczelnia jest „kuźnią PiS-owskich kadr”. Szkoła będzie dochodzić w sądzie „wysokiego odszkodowania” nie tylko od redakcji, ale także od samych dziennikarzy.

Powód? Artykuły zdaniem rektora zawierają „szereg kłamstw i insynuacji” a sami autorzy podczas przygotowywania publikacji „nie tylko nie poprosili przedstawicieli władz szkoły o spotkanie i rozmowę, ale nie przesłali nawet pisemnej prośby o komentarz do tez zawartych w tekście”. Jeśli sąd to potwierdzi, będziemy mieć do czynienia z kompromitacją obu tytułów.

W ostatnim czasie w tygodnikach „Newsweek” i „Polityka” pojawiła się seria tekstów dotyczących prywatnej szkoły wyższej Collegium Humanum. Wszystkie artykuły były utrzymane w iście demaskatorskim tonie. Pismo, którym do niedawna kierował Tomasz Lis, nazwało uczelnię „maszynką do produkcji dyplomów MBA”, za którą rzekomo mieliby stać groźni ludzie działający jak „sycylijska mafia”. Według „Newsweeka” egzaminy na wydziale psychologii to „parodia” a na uczelni profesorów jest jak na „lekarstwo”. Identyczne tezy powtórzył tygodnik „Polityka”.

Wszystkie artykuły brzmiały tak sensacyjnie, że aż wydawały się niewiarygodne. Ale z drugiej strony „Newsweek” w ostatnim ze swoich tekstów podał, że władze Collegium Humanum w żaden sposób nie wytłumaczyły się ze stawianych zarzutów, co zdawało się uwiarygadniać doniesienia obu tygodników.

Dziś, gdy kurz już opadł, wygląda na to, że ta kolejna „wielka PiS-owska afera” to nic innego jak kolejny kapiszon. Miało być demaskatorskie śledztwo dziennikarskie, a wyszło jak zwykle. Otóż władze Collegium Humanum kilka dni temu wydały oświadczenie niezostawiające suchej nitki na redaktorach obu tytułów i ich „dziennikarskim warsztacie”. Jak łatwo się domyślić ani „Newsweek” ani „Polityka” nie tylko nie zająknęły się o tym dementi, ale nadal promują wszystkie materiały w swoich mediach społecznościowych.

„Renata Kim i Jakub Korus, autorzy artykułu opublikowanego w tygodniku „Newsweek” podczas pracy nad materiałem nie tylko nie poprosili przedstawicieli władz Uczelni o spotkanie i rozmowę, ale nie przesłali nawet pisemnej prośby o komentarz do tez zawartych w tekście” - czytamy w oświadczeniu władz uczelni Collegium Humanum. „Wspomniany artykuł zawiera szereg anonimowych kłamstw i insynuacji, do których władze Uczelni nie mogły się odnieść” - podkreślono.

Podobnie zrobiła Anna Dąbrowska z tygodnika „Polityka”, który kreuje się na „moralny kompas” liberalnych mediów. Ona również nie poprosiła Collegium Humanum o komentarz, jednocześnie napisała bardzo zjadliwy tekst dotyczący rzekomej „kuźni kadr PiS”.

„Opublikowała ona obszerny materiał zawierający wiele nieprawdziwych, krzywdzących i anonimowych wypowiedzi, nie kontaktując się w żaden sposób z władzami Uczelni i nie dając im szansy na prezentację swojego stanowiska” - podkreśla Collegium Humanum.

Od razu po publikacji artykułów uczelnia wystąpiła na drogę prawną, zarówno wobec mediów, w których opublikowano teksty, jak i dziennikarzy podpisanych pod artykułami: „Uczelnia będzie dochodzić swoich praw, bronić własnej reputacji a także domagać się wysokiego odszkodowania przed sądem – zarówno od mediów, jak i od autorów publikacji. Powielanie nieprawdziwych informacji przez inne media spotka się z równie stanowczą reakcją władz Collegium Humanum”.

Uczelnia podkreśla, że „wbrew twierdzeniom autorów publikacji w gronie absolwentów uczelni jest wiele znakomitych postaci ze świata kultury, biznesu, sportu i polityki”. Jak się okazuje, wśród osób, które podjęły studia na uczelni, jest między innymi posłanka Platformy Obywatelskiej Aleksandra Gajewska, ale także inni politycy opozycji. Zaś w skład Konwentu Collegium Humanum wchodzą eksperci z różnych obszarów, tacy jak ciesząca się autorytetem w środowisku akademickim dr Teresa Panas, prezes istniejącego od ponad stu lat Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Zasiada tam również prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej mgr farm. Elżbieta Piotrowska-Rutkowska. Tyle, że to już nie pasowało dziennikarzom opozycyjnych tygodników do tezy o aferze z „PiS-owską uczelnią”. Nie pasowało też do tezy o fikcyjnej uczelni to, że pod oświadczeniem uczelni odpisało się wielu naukowców, głównie z tytułami profesorskimi.

Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także