"Ambasada RP na Filipinach przekazała do Departamentu Spraw Zagranicznych Filip notę werbalną w związku z niepokojącymi informacjami o ingerencji osób trzecich w proces wydawania polski wiz. Ambasada zwróciła się o wyjaśnienie tej sytuacji, wykrycie oszustów oraz ich ukaranie" – poinformował resort spraw zagranicznych.
Kilka dni temu portal Wirtualna Polska opublikował artykuł, w którym padły stwierdzenia, że mimo ujawnienia tzw. afery wizowej z czasów PiS, proceder jest kontynuowany. Przytoczono w nim wypowiedzi polskich przedsiębiorców z Filipin, którzy w sierpniu ubiegłego roku mieli ostrzegać MSZ, że za umawianie spotkań w sprawie wiz oczekiwane są łapówki.
Tekst oparto na informacjach z programu filipińskiej telewizji UNTV. Zawierał odpowiedzi MSZ mówiące o tym, że oferty "pomocy" w uzyskaniu wizy to oszustwo, a urząd konsularny w Manili, jak i punkt przyjmowania wniosków wizowych poddane zostały szczegółowej kontroli przez misję ewaluacyjną Scheval, która odbyła się pod koniec marca 2024 r.. Podczas misji nie stwierdzano zaniedbań w zakresie procesu wizowego.
"Nie ma dowodów"
Na konferencji prasowej we wtorek rzecznik MSZ Paweł Wroński podkreślił, że w samym artykule WP, który później powieliły inne media, jest informacja o tym, że "brak dowodów na bezpośredni udział urzędników w procederze". – Nie ma żadnych dowodów na bezpośredni ani pośredni udział polskich urzędników w tejże sprawie – dodał.
Wroński wskazał, że Polska po "dłuższym czasie bałaganu" w związku z wydawaniem wiz stara się odzyskać kontrolę nad całym systemem i "wprowadzić elementarne porządki". Jak powiedział w materiale WP wypowiadają się bez podania nazwisk rzekomi polscy przedsiębiorcy, którzy uprawdopodabniają tezę łapówek za wizy. – Są to pracownicy biur pośrednictwa pracy. Chcemy doprowadzić do takiej sytuacji, żeby to nie pośrednicy biur pracy decydowali o tym, ilu pracowników przyjedzie do Polski, tylko żeby decydował o tym tylko i wyłącznie Konsul RP – podkreślił rzecznik.
Czytaj też:
Powstała nowa instytucja. Prezydent podpisał ustawęCzytaj też:
Smutne dane z Niemiec. Chodzi o Polaków