"W Polsce wzbiera gniew na Niemcy". "Sueddeutsche Zeitung" wskazuje na powody

"W Polsce wzbiera gniew na Niemcy". "Sueddeutsche Zeitung" wskazuje na powody

Dodano: 
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz i były premier Mateusz Morawiecki (2021 r.)
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz i były premier Mateusz Morawiecki (2021 r.) Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Niemiecki dziennik powraca do sporu Berlina z Warszawą o wymianę sprzętu wojskowego, do której nie doszło, a którą obiecywał niemiecki rząd. Okazuje się, że Niemcy zwodzą nie tylko Polskę.

Sprawa tzw. "Ringtausch", a więc wymiany sprzętu między Bundeswehrą a Wojskiem Polskim wciąż jest żywa w niemieckich mediach. Tym razem "Sueddeutsche Zeitung" opisuje całą sytuację wskazując, że działania rządu w Berlinie powodują coraz większą frustrację nad Wisłą.

Przypomnijmy, że w ramach "Ringtauschu", Polska przekazała Ukrainie stare, posowieckie czołgi T-72. Obie strony odnosiły w tej wymianie korzyść: Polska pozbywała się wyeksploatowanego sprzętu, a Ukraina miała sprawdzone i przede wszystkim znane ukraińskim żołnierzom wozy bojowe, które natychmiast mogły zostać użyte do walki z Rosjanami.

W ramach umowy, Warszawa miała otrzymać od Berlina czołgi Leopard, które miały zrekompensować ubytki w polskich dywizjach. Tak się jednak nie stało, a obie strony przerzucają się odpowiedzialnością za ten stan rzeczy. Berlin twierdzi, że Polska wymaga najnowocześniejszej wersji czołgu (ostatnio minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak powiedział, że chodzi konkretnie o 44 maszyny). Problem w tym, że Bundeswehra nie ma aż takiej liczby Leopardów, a wyprodukowanie ich zajmie dużo czasu. Polska odpowiada, że nigdy nie żądała ostatniej wersji czołgu i zadowoli się wcześniejszymi modelami. Porozumienia nadal brak.

Polski gniew na Niemcy

W poniedziałkowym wydaniu "Sueddeutsche Zeitung" autorzy stwierdzają, że "poza deklaracjami zamiarów i licznymi kłopotami, system wymiany sprzętu niewiele przyniósł, a z Polską doszło wręcz do ostrego sporu".

Mike Szymanski przypomina, że Polska przekazała Ukrainie ponad 200 czołgów. Niemcy zaproponowali 20 starszych modeli czołgów – Leopard 2A4. Polski MON wskazał jednak, że niemieckie czołgi byłyby zdolne do działań militarnych dopiero w ciągu 12 miesięcy.

Okazuje się jednak, że nie tylko Warszawa jest zawiedziona niespełnionymi obietnicami Berlina. Podobne nastoje panują m.in. na Słowenii. Niemcy chcieli przekazać tamtejszej armii pojazdy opancerzone typu Marder i Fuchs, jednak Słoweńcy uznali ten sprzęt za przestarzały i domagają się nowoczesnych wozów bojowych Boxer, czołgów Leopard 2 i transporterów opancerzonych Puma. Podobne rozmowy toczą się także z rządem Grecji.

Brak sprzętu

Szymanski wskazuje, że powodem zwlekania Berlina ze spełnieniem obietnic mogą być braki sprzętowe Bundeswehry. Niemiecka armia ma w tej chwili zaledwie 225 czołgów. Budowa jednej jednostki trwa lata, a to z powodu braku części, w tym luf do działek.

Zdaniem autora w koalicji rządowej topnieje poparcie dla wymiany sprzętu.

– To nie działa. Wątpię, czy ten sposób jest właściwy, chociaż w pojedynczych przypadkach porozumienie wydaje się możliwe – powiedziała przewodnicząca parlamentarnej komisji obrony Marie-Agnes Strack-Zimmermann (FDP).

Czytaj też:
Niemcy w końcu spełnią obietnicę daną Polsce? Poseł FDP: Do tego nie dojdzie
Czytaj też:
Błaszczak: Putin nie byłby tak silny, gdyby jego siła nie została zbudowana przez Niemcy

Źródło: Sueddeutsche Zeitung
Czytaj także