NA PIERWSZY OGIEŃ | Są takie książki, których nie przeczytało się w młodości, ale po latach sięga się po nie.
Niedawno wpadło mi w ręce „Ziele na kraterze” Melchiora Wańkowicza. Pamiętałem jeszcze opinię mojej babci, która dziwiła się, jak Wańkowicz, który wojnę spędził na emigracji, umiał tak dobrze opisać atmosferę niemieckiej okupacji w Warszawie.
Pochłonąłem „Ziele na kraterze” i szybko zrozumiałem, o czym mówiła babcia. Parę cytatów: „Pewnego razu wieczorem zapukano. W drzwiach stał człowiek, którego głowa była pokryta skrzepem krwi. Kazik Kot! [...] Uciekł po rynnie z badania w Alei Szucha”. Inny fragment: „Strach rósł pod nogami jak trawa, strach wdzierał się do płuc jak zaduch, strach leżał na żołądku jak kamień, strach palił oczy, drążył uszy [...].
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.