Warchoł: Polska nie zrzekła się reparacji. Musimy walczyć o zadośćuczynienie

Warchoł: Polska nie zrzekła się reparacji. Musimy walczyć o zadośćuczynienie

Dodano: 
Wiceminister sprawiedliwości, pełnomocnik rządu ds. praw człowieka Marcin Warchoł
Wiceminister sprawiedliwości, pełnomocnik rządu ds. praw człowieka Marcin Warchoł Źródło:PAP / Paweł Supernak
Warunkiem skutecznego zrzeczenia się reparacji, miał być wspólny protokół podpisany przez stronę Polską. Tego protokołu jednak nie ma. Do jego podpisania nigdy nie doszło – mówi wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Czy pod względem prawnym Polska zrzekła się reparacji od Niemiec?

Marcin Warchoł: 18 sierpnia 1953 roku rada ministrów Związku Radzieckiego nakazała Polsce zrzeczenie się reparacji od NRD. Spowodowane to było chęcią utrzymania władzy ludowej, gdyż w Berlinie kilka dni wcześniej zginęło kilkaset osób i czołgi sowieckie wyjechały na ulice. Władze Związku Radzieckiego chciały uspokoić nastroje, dlatego nakazały Polsce, podobnie jak one same, zrzeczenie się reparacji. Następnego dnia w trybie super pilnym Bolesław Bierut zwołał radę ministrów PRL, która zatwierdziła decyzję Sowietów. Natomiast – co jest bardzo ważne – warunkiem skutecznego zrzeczenia się reparacji, miał być wspólny protokół podpisany przez stronę Polską. Tego protokołu jednak nie ma. Do jego podpisania nigdy nie doszło. Co więcej, potwierdzeniem tego, że Polska reperacji się nie zrzekła, jest kolejna rada ministrów z 22 sierpnia 1953 roku, gdzie Bierut wprost oświadczył, że do kwestii reparacji będzie trzeba jeszcze powrócić.

Czyli nie zostały spełnione wymogi formalne do zrzeczenia się reparacji?

Wymogi nie zostały spełnione. To po pierwsze. A po drugie, Polska nie była wówczas krajem suwerennym. Nie mogła samodzielnie podjąć decyzji, dlatego z punktu widzenia formalnego i merytorycznego, nie ma absolutnie podstaw aby opierać się na decyzjach z 1953 roku.

Strona niemiecka jednak zaprzecza, twierdząc, że kwestia reparacji została zamknięta. Pada również argument formatu dwa plus cztery. Czym był ten format?

Chodzi o format, bądź Traktat Dwa plus Cztery, który był formułą, która w żaden sposób nie traktowała o reparacjach, a Polska została dopuszczona do niej na jeden dzień. Brały w nim udział Francja, Wielka Brytania, Niemcy i Stany Zjednoczone. Tu chodziło o kwestię granic, a nie reparacji, dlatego powoływanie się na tę formułę jest kłamstwem. Strona niemiecka działa w taki sposób, manipuluje i kłamie, żeby nie wypłacać Polsce należnych pieniędzy. Polska jako pierwsza ofiara II Wojny Światowej, odmawiająca kolaboracji, najbardziej bojowa i najbardziej zniszczona, ma pełne prawo do zadośćuczynienia za zła jej wyrządzone.

Gdyby nie niemiecka agresja, dziś Polska mogłaby być innym krajem. Prawie 6 mln Polaków zostało zamordowanych przez Niemców. To ogromna strata ludnościowa, ale również PKB, bowiem każdy, kto pracuje składa się na jego wzrost. Straciliśmy elity, wartościowych ludzi, upadła gospodarka. Straciliśmy na tym około 5 bilionów złotych z ponad 6 bilionów wyliczonych w reparacjach. Dzięki temu raportowi widzimy jaką hekatombę przeszedł nasz kraj. Sama Warszawa w wyniku wojny straciła ponad 700 tys. osób. Żadna inna stolica na świecie nie została tak wykrwawiona jak Warszawa. Dodatkowo mamy miliardowe straty w kulturze, dziedzictwie. Ktoś musi wreszcie za to zapłacić. W trosce i szacunek wobec naszych przodów, ale również naszych dzieci, powinniśmy bezwzględnie domagać się wypłaty reparacji. To jest kwestia polskiej racji stanu i tylko ten rząd jest w stanie tego dokonać.

Jak pan ocenie reakcję polityków części opozycji na raport?

To niebywałe, ale politycy Platformy Obywatelskiej przyjmują niemiecką narrację, która jest antypolska! Haniebnym jest fakt, że polscy politycy powtarzają niemieckie kłamstwa o tym, że Polska zrzekła się reparacji. Niemcy oczywiście najchętniej widzieliby Polaków w roli zbieraczy szparagów, dlatego działania i słowa polityków PO są im na rękę, żeby wszystkim roszczeniom zaprzeczyć. Wiele innych krajów otrzymało reparacje, nam się one również należą, a przejawem kompleksów naszej klasy politycznej jest fakt, że dopiero teraz po 1989 roku, polskie żądania zostały tak dobrze wyartykułowane.

Opozycja wskazuje, że dziś mamy poważniejsze tematy niż reparacje. Padają kwestie wysokiej inflacji, rosnących cen kredytów, braku węgla, a rząd zajmuje się nierealnymi do osiągnięcia roszczeniami.

To jest właśnie dziecinne i oderwane od rzeczywistości podejście polityków opozycji. Roszczenia nie są nierealne do osiągnięcia. Niemcy dopiero w 2010 roku przestały wypłacać reparacje Wielkiej Brytanii i Francji za I wojnę światową. A warto wskazać, że Wielka Brytania domagała się wypłaty ostatniej raty w 2010 roku, przy jednoczesnym wzroście bezrobocia i spadku PBK, czy wzroście cen. Jednak nikt z polityków czy dziennikarzy, nie twierdził wówczas, że nie warto się zajmować reparacjami. Sprawne państwo działa na wielu polach, a dla polityków opozycji obecny kryzys jest tylko dobrą pałką do atakowania rządu.

Czy jest jakiś sposób prawny, żeby wymusić wypłatę reparacji od Niemiec, czy Berlin może tylko zrobić to dobrowolnie?

Spójrzmy, jak to wyglądało w przypadku innych państw. Na przykład roszczenia żydowskie często były rozstrzygane przed sądami innych krajów, w tym amerykańskimi. Niestety, w tym wypadku zawodzą mechanizmy unijne, do których Polska mogłaby się zwrócić, bowiem Niemcy de facto podporządkowały sobie Unię Europejską. Nie ma wspólnoty równych i niezależnych państw, jest tylko jedno państwo, które narzuca swój interes pozostałym krajom. Kwestia czy wypłata reparacji może nastąpić dobrowolnie, czy poprzez mechanizmy sądowe, jest sprawą otwartą. Jednym mechanizmów jest również potrącenie wzajemnych wierzytelnością w ramach relacji międzynarodowych. Pamiętajmy, że najpierw należało wycenić wartość szkody. To się stało i teraz w życie mogą wejść mechanizmy proceduralne. Prawo jest po naszej stronie, dlatego musimy teraz poszukać mechanizmów proceduralnych zapewniających nam pieniądze.

Czytaj też:
Semka: Niestety, kolejny raz użyto pani Wandy Traczyk-Stawskiej
Czytaj też:
Płużański: To kompromituje Wandę Traczyk-Stawską

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także