Coraz bardziej jest oczywiste, że tu nie ma sensu zważać na Unię Europejską, bo ona i tak ma inny plan – stwierdził Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem „Sieci”. Prezes PiS przyznał, że dotychczasowe ustępstwa na rzecz Brukseli nic Polsce nie dały, a w związku z tym „dalej cofać się nie możemy i nie mamy gdzie”.
W ostatnich tygodniach podobnych twierdzeń nie brakowało również ze strony innych polityków Zjednoczonej Prawicy. Sam premier Morawiecki, który wszak był twarzą „sukcesu” negocjacyjnego, już jakiś czas temu zmienił retorykę i choćby w niedawnej rozmowie z „Die Welt” przekonywał, że „Unia to formalna demokracja, a faktycznie oligarchia”, a w wywiadzie dla TVP dodawał, że KPO właściwie „nie zmienia zasadniczo sytuacji gospodarczej Polski”.
Wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk stwierdził, że rząd nie zgadza się na szantażowanie Polski przez Brukselę, europoseł Witold Waszczykowski przekonywał, że blokując KPO, Komisja Europejska łamie prawo, a choćby Elżbieta Rafalska w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl mówiła, że „czas ustępstw się skończył”. Wypowiedzi świadczących o zaostrzeniu kursu względem Unii były dziesiątki, ale nawet ten krótki wycinek unaocznia nam, że w Zjednoczonej Prawicy zaczęła dominować suwerennościowa narracja Solidarnej Polski, która od początku przestrzegała, że taniec Morawieckiego z Brukselą skończy się tragicznie.
– Jeżeli rzeczywiście Komisja Europejska postanowi iść na całość i w sposób bezprecedensowy złamać ustalenia między państwami członkowskimi, to sytuacja będzie wymagała namysłu i być może innych działań – zapowiedział niedawno Radosław Fogiel, rzecznik PiS.
Sparaliżować Unię?
Jakie to mogą być działania? Jednym z pomysłów, jaki przewija się w wypowiedziach polityków, jest próba sparaliżowania Unii Europejskiej za pomocą wetowania kolejnych strategicznych pomysłów Brukseli. Takie rozwiązanie sugerował m.in. minister Michał Wójcik.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.