DoRzeczy.pl: W ubiegłym tygodniu obserwowaliśmy powrót „afery taśmowej”. Czy jest to odgrzewany kotlet, czy może dołek, w który wpadł Donald Tusk?
Stanisław Michalkiewicz: Donald Tusk wpadł w pułapkę zastawioną na niego przez Zbigniewa Ziobrę.
Chodzi o zeznania Marcina W.?
Tak, zeznał m.in., że Marek Falenta sprzedał materiały podsłuchowe Putinowi. No, to Tusk się uczepił tego, jak pijany płotu albo tonący brzytwy i natychmiast zażądał sejmowej komisji śledczej, która miałaby to wszystko wyjaśnić. Natomiast gen. Dukaczewski, ostatni szef Wojskowych Służb Informacyjnych, poszedł jeszcze krok dalej i powiedział "no tak, to jak Falenta sprzedał to Putinowi, to podmianka na pozycji lidera polskiej sceny politycznej w 2015 roku została przygotowana przez Putina, zatem Prawo i Sprawiedliwość i cała Zjednoczona Prawica to jest putinowska agentura". Taka była diagnoza pana Marka Dukaczewskiego, który mam nadzieję, że nie mówił tego na poważnie, bo gdyby naprawdę w to wierzył, to znaczy, że Wojskowe Służby Informacyjne to kupa gówna i banda idiotów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.