Podczas konferencji „Zderzenie Kulturowe w UE”, organizowanej przez Patryka Jakiego w listopadzie 2022 r., występował prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS. Pan profesor powiedział, że w Parlamencie Europejskim często podchodzą do niego koledzy z innych krajów i z zazdrością mówią, jaka to Polska jest odważna w wyrąbywaniu sobie w Unii swojego miejsca. Pan europoseł nie sprecyzował jednak niestety, na czym to wyrąbywanie przez ostatnie siedem lat miałoby polegać.
Na szczęście dla samego mówcy jego wystąpienie miało miejsce kilka tygodni przed tym, jak minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk przywiózł z Brukseli wynegocjowaną z Komisją Europejską nową ustawę sądową. Gdyby kolejność była odwrotna, teza pana profesora o stawianiu się instytucjom UE byłaby już na pierwszy rzut oka groteskowa. Projekt, który początkowo chciano błyskawicznie przepychać przez Sejm, mógłby bowiem zostać umieszczony w centralnym miejscu na obrazie zatytułowanym „Alegoria kapitulacji”.
Poziom ustępstw, jaki został w tym projekcie zawarty, przebija chyba wszystko, co do tej pory było na poważnie w grze. Przypomnijmy, że projekt wprowadziłby identyczne co do swoich skutków i istoty zmiany w ustawach o Sądzie Najwyższym, o ustroju sądów wojskowych, ustroju sądów powszechnych oraz sądów administracyjnych.
Kaczyński neguje, Morawiecki chwali
W projekcie mamy nie tylko najpewniej niekonstytucyjne przekazanie nadzoru dyscyplinarnego nad całością sądownictwa Naczelnemu Sądowi Administracyjnemu oraz poszerzenie testu niezawisłości o możliwość kwestionowania statusu sędziego przez innego sędziego. Stworzono także możliwość kwestionowania tego statusu wyłącznie z powodu sposobu powołania sędziego, co obecnie jest wyraźnie zabronione. Można by zatem zakwestionować niezawisłość sędziego jedynie dlatego, że zatwierdzała go „niesłuszna” Krajowa Rada Sądownictwa.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.