Władza się odkleiła od rzeczywistości
  • Karol GacAutor:Karol Gac

Władza się odkleiła od rzeczywistości

Dodano: 
Wybory. Zdjęcie ilustracyjne
Wybory. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / Leszek Szymański
Z Marcinem Palade, socjologiem polityki z Centrum Analiz Wyborczych rozmawia Karol Gac.

Karol Gac: Rozmawiamy na przełomie roku. Da się w ogóle przewidzieć, kto wygra wybory parlamentarne w 2023 r.?

Marcin Palade: W analogicznym okresie poprzedzającym wybory z 2019 r. PiS zdecydowanie prowadził w sondażach z poparciem na poziomie 42 proc. W przełożeniu na mandaty dawało to wysokie prawdopodobieństwo uzyskania bezwzględnej większości w Sejmie. Poparcie w grudniu 2022 r. było na poziomie 35 proc. i jest to wynik o jedną piątą niższy od uzyskanego w poprzednich wyborach. Gdyby sympatie wyborców pozostały do wyborów jesienią 2023 r. bez większych zmian, to PiS dysponowałby w nowym rozdaniu co najwyżej 195–205 posłami. Jeśli miałbym podjąć się prognozy, to moim zdaniem PiS ma wciąż szansę na najlepszy wynik spośród wszystkich startujących podmiotów, ale jeśli znacząco nie zwiększy poparcia, to nie będzie samodzielnie rządzić trzecią kadencję.

To otwiera drogę do rządzenia opozycji czy też bardziej prawdopodobny jest scenariusz patowy, który ma miejsce np. w Izraelu?

Odpowiedź jest o tyle trudna, że możemy z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, w jakiej konfiguracji wystartuje obóz rządzący, ale nie wiemy, w jakiej formule wystartuje opozycja. A to ma olbrzymi wpływ na podział mandatów. System D’Hondta premiuje formacje z poparciem ok. 12 proc. i więcej, a co za tym idzie, scalenie dwóch czy trzech podmiotów w jeden zmienia znacząco podział mandatów w okręgach i przybliża bądź oddala scenariusz możliwej większości złożonej z czteroczłonowej koalicji KO-PL2050-Lewica-PSL.

Po stronie opozycji obserwujemy niekończący się serial pt. „Wspólna lista”. Jaki scenariusz, patrząc na dane, jest dla niej najbardziej korzystny?

Twarde dane pokazują, że start opozycji anty-PiS w formule jednej listy nie tylko nie daje efektu skali, lecz także powoduje odpływ części wyborców poszczególnych jej członków, którzy nie akceptują takiego scenariusza. Beneficjentami przy takim rozdaniu są PiS, zyskujący część konserwatywnych wyborców PSL i PL2050, oraz Konfederacja, zbierająca elektorat mocno prorynkowy, luźno flirtujący z opozycją. Mamy wciąż też w grze, choć coraz mniej prawdopodobny, wariant maksymalnego rozczłonkowania opozycji, czyli startu w czterech blokach, co może nie uszczupliłoby procentowego stanu posiadania każdego z podmiotów, ale miałoby wpływ na podział mandatów. Zwłaszcza w sytuacji, gdyby któryś nie przekroczył progu czy też wszystkie inne niż KO znalazły się w przedziale 5–11 proc., bez premii w mandatach. To byłoby opłacalne przede wszystkim dla największej formacji, czyli PiS.

Cały wywiad dostępny jest w 2/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także