Przez lata dokonywali jego reinterpretacji w taki sposób, aby jak najmniej było w nim opisów i odniesień do walki z Rosją (utożsamianej przez społeczeństwo w okresie PRL z ZSRS) oraz wywyższania i opisywania bohaterów tego zrywu narodowego.
Komuniści, dochodząc w 1944 r. do władzy, doskonale wiedzieli, że nie mogą w swojej narracji pominąć powstania styczniowego, jednego z najważniejszych zrywów narodowych, stanowiącego swoisty fundament polskiego patriotyzmu. Należało więc je jak najlepiej zaadaptować i ukazać społeczeństwu takie wątki, które wpisywały się w retorykę komunistów, a potem stopniowo, lecz skutecznie likwidować wszelkie obchody o charakterze masowym.
Nic zatem dziwnego, że jedna z tworzonych z ZSRS dywizji ludowego Wojska Polskiego otrzymała imię Romualda Traugutta, podobnie zresztą jak jeden z oddziałów komunistycznego Zgrupowania Partyzanckiego „Jeszcze Polska nie zginęła”, dowodzonego przez Roberta Satanowskiego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.