Gdy legendarny lewicowy przywódca Lula da Silva minimalną przewagą głosów pokonał jesienią ubiegłego roku nazywanego „Trumpem tropików” Jaira Bolsonaro, oddech wstrzymała nie tylko Brazylia, lecz także cała Ameryka Łacińska. Bolsonaro od dawna zapowiadał bowiem, że jeśli przegra, to nie uzna wyników wyborów.
W pierwszej turze, 2 października, Luiz Inácio Lula da Silva z lewicowej Partii Pracy (PT) otrzymał 48,43 proc. głosów, a walczący o reelekcję konserwatywny Jair Bolsonaro z Partii Liberalnej (PL) zyskał poparcie 43,2 proc. wyborców. Przedwyborcze sondaże przed drugą turą dawały Luli niewielkie prowadzenie nad Bolsonaro (średnio 47 proc. dla kandydata lewicy i 45 proc. dla lidera brazylijskiej prawicy). Ostateczne wyniki od tych prognoz różniły się nieznacznie. Oficjalnie Lula zdobył poparcie 50,9 proc. głosujących, a na Bolsonaro głosowało 49,1 proc. Zdaniem zwolenników lidera brazylijskiej prawicy odnotowanych incydentów przy urnach było na tyle dużo, że wybory powinny zostać unieważnione. On sam nie miał jednak wystarczających sił, aby zdecydować się na próbę przeprowadzenia zamachu stanu. W historii Brazylii nie było to co prawda nic nowego – w 1964 r. w wyniku przewrotu zbrojnego wojsko obaliło dążącego do wprowadzenia w kraju komunizmu prezydenta João Goularta, a władzę przejęli generałowie, cieszący się dużym poparciem w kręgach Kościoła katolickiego. „Przejściowy” system rządów szybko się zmienił w wojskową dyktaturę, która rządziła Brazylią do roku 1985. Wybory prezydenckie w roku 2022 budziły zaś największe emocje od czasu obalenia wojskowej dyktatury w latach 80. ubiegłego wieku.
NIEUDANA REWOLUCJA
Bolsonaro po przegranych wyborach prezydenckich publicznie puszczał, co prawda, oko do oficerów, mówiąc, jak dobrze było mu razem z nimi rządzić krajem, ale jego zwolennicy mieli świadomość, że były prezydent nie ma wystarczającego poparcia generalicji, biznesmenów, duchownych oraz klasy średniej, aby zdecydować się na tak ryzykowne posunięcie. 3 listopada pokonany prezydent wezwał więc swoich zwolenników do zaniechania blokowania ulic i zaprzestania protestów, w których demonstranci oskarżali Lulę i
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.