Jak podpowiadają algorytmy wyszukiwarki, przeciętny Polak zainteresowany jest Marokiem zazwyczaj wtedy, gdy potrzebuje haseł do krzyżówki. Wysoka pozycja marokańskiej reprezentacji na mundialu obróciła oczy świata na ten mały i zdawałoby się niepozorny kraj. Czy rzeczywiście niepozorny? Nic bardziej mylnego – Maroko od dekad brawurowo rozgrywa Europę, jest pieszczochem USA, a geopolityczny spryt klanu Alawitów powinien zawstydzić nas, Polaków, którzy przywykliśmy głównie umierać za ojczyznę, zamiast żyć, umiejąc przy tym zmusić innych, aby szanowali nas i nasze miejsce na mapie.
Maroko jest najbardziej wysuniętym na zachód krajem arabskim i jest częścią regionu Maghrebu. Właśnie z tego szczególnego położenia geograficznego wywodzi się jego arabska nazwa al-Magrib, co oznacza: zachód. Kraj ma arabsko-afrykańskie korzenie i jest silnie związany ze swoimi tradycjami i religią (islam sunnicki), a jednak swoją politykę zagraniczną kieruje przede wszystkim ku Europie, nie wyrzekając się przy tym swojej kultury i zwyczajów. W opinii ekspertów jest to jeden z arabskich narodów wyznania muzułmańskiego, który najlepiej potrafi pogodzić islam z wymaganiami nowoczesnego społeczeństwa. Dobitnym obrazkiem na potwierdzenie tych słów był skład reprezentacji Maroka, czyli najmniej narodowa drużyna na mundialu: aż 15 piłkarzy urodziło się poza granicami kraju (trzech w Belgii, trzech w Hiszpanii, trzech we Francji, czterech w Holandii, jeden we Włoszech i jeden w Kanadzie), a jednak wybrali barwy ojczyzny, bo tak silna jest identyfikacja z ziemią rodziców i tożsamością.
Chcąc lepiej zrozumieć Maroko, trzeba pamiętać, że obecny król, Muhammad VI, pochodzi z dynastii Alawitów, która uważa się za potomków Mahometa z linii jego córki Fatimy. Dlatego król domaga się publicznego uznania swojej rodziny za potomków proroka i spadkobierców kalifów, jest też zarówno przywódcą państwowym, jak i duchowym Maroka. To z nim spotkał się w 2019 r. papież Franciszek, aby rozmawiać o tolerancji i dialogu między islamem a katolicyzmem. Oprócz bajecznego majątku szacowanego na 5 mld euro Muhammad VI słynie z trybu życia, który przeczy podstawowym nakazom jego religii. Jest jednym z najbogatszych monarchów, a magazyn „Forbes” zwykł umieszczać go w pierwszej dwudziestce najbogatszych ludzi świata, do czego – jak twierdzą moi znajomi Hiszpanie – dokładamy się także my, Polacy, i wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej. W jaki sposób?
Najprościej zacytować „El Pais” z 15 sierpnia 2022 r.: „Maroko otrzyma więcej pieniędzy niż kiedykolwiek od UE na kontrolowanie swoich granic. Bruksela finalizuje pakiet o wartości co najmniej 500 mln euro, z którego zostanie pokryta część wysiłków Rabatu na powstrzymanie nielegalnej imigracji. Te nowe ramy finansowe, które obejmują lata 2021–2027, znacznie przekraczają (prawie o 50 proc.) 343 mln euro z poprzednich ram. […] Negocjacje w sprawie tych 500 mln trwały od miesięcy. Rabat utrzymał wysokie oczekiwania i żądania dotyczące dystrybucji funduszy europejskich”. Pomimo przyznania tak ogromnych funduszy Maroko uważa, że nie pokrywają one jego wydatków na rzecz powstrzymywania imigracji i wykrywania komórek dżihadystycznych, do czego zobowiązało się umowami stowarzyszeniowymi z UE.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.