Są to idee radykalne, jak zeszłoroczny postulat nacjonalizacji samochodów, by ukrócić wolność posiadania na rzecz ochrony klimatu. Trąci komunizmem? Być może, ale obok tego postulatu, Davos opowiedziało się za długowiecznością przedmiotów, czyli wypowiedziało wojnę chociażby firmom samochodowym, które produkują auta na 150 tys. kilometrów, po czym z góry produkty te mają trafiać na serwis, czyli na główne źródło utrzymania wielkich biznesów. Nie denerwuje to każdego z nas? No raczej... A więc Davos postulowało koniec z butami na jeden sezon, z żarówkami na kilka miesięcy, z tandetami, ergo, nie taki globalista straszny jak go często po prawej stronie malujemy. Co będzie głównym postulatem tego roku? Zaczekajmy, ale bez wątpienia wiemy, że absens cares, czyli nieobecni tracą i nie mają prawa głosu. Polska w tym roku jest obecna bardziej niż kiedykolwiek.
Rok 2023 w Davos to zdecydowanie rok polski. Trochę dlatego, że jednym z dominujących tematów jest wojna na Ukrainie, a Polska, jako państwo przyfrontowe i zaangażowane w konflikt jest tu widoczne coraz bardziej na arenie całego świata. Przemawia za tym także obecność naszych topowych polityków, urzędników i biznesmenów; od prezydenta RP Andrzeja Dudy zaczynając czy premiera Mateusza Morawiecki i wicepremiera Jacka Sasina, poprzez Pawła Gruza, prezesa PKO Banku Polskiego, Jacka Skiby, prezesa Pekao S.A. czy przedstawicieli polskiego biznesu reprezentowanego m.in. przez Rafała Brzoskę, założyciela InPost czy Krzysztofa Krawczyka, szefa Żabki.
„Dlaczego Polska? Wykorzystanie szansy w dobie przejścia od globalizacji do regionalizacji” to debata ekspercka w Polish House w trakcie Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Inny panel nazywał się wymownie „Why Poland”. Ze względu na wojnę Polska może wydawać się rynkiem niestabilnym dla inwestorów. Tak? Pozornie. O roli Polski na globalnej mapie gospodarczej rozmawiali m.in. Tomasz Kulik, członek zarządu i dyrektor finansowy Grupy PZU, Mark Loughran, prezydent amerykańskiego koncernu Honeywell na Europę Środkową i Wschodnią, Loic Tassel, prezydent Procter & Gamble Europe, twórca i prezes inPostu Rafał Brzoska, wiceprezes Banku Pekao Jerzy Kwieciński, a także Krzysztof Krawczyk, szef polskiego biura funduszu CVC Capital Partners, właściciela m.in. Żabki.
Wnioski? Pandemia koronawirusa i wojna na Ukrainie pokazały inwestorom, że produkcja np. na Dalekim Wschodzie nie musi być bardziej atrakcyjna niż w Polsce. Nigdy kruchość łańcuchów dostaw nie była tak widoczna jak dzisiaj. To zdecydowanie moment w historii, który musi wykorzystać Polska. Paneliści wskazali, że atutami naszego kraju są m.in. konsekwentny wzrost PKB i odporność gospodarki na kryzysy, wykazana w ostatnich latach, członkostwo w NATO i sojusznicze gwarancje bezpieczeństwa, jak również członkostwo w UE, co daje inwestującym w Polsce dostęp do europejskiego wspólnego rynku. Nie pozostaje nic innego, jak łapać inwestorów powracających z Azji.
Nie tylko Polacy mają to w swojej optyce. Na rynku nie ma bowiem przyjaciół, są interesy, czasami wspólne. Czy możemy konkurować z sąsiadami? Owszem. Tu najbardziej podczas różnych wypowiedzi w Davos zaskoczył Loic Tassel, prezes Procter & Gamble na Europę i Rafał Brzoska, prezes InPostu.
- Już teraz wiele firm w Europie widzę, że jest zarządzanych z biura w Warszawie i to jest widoczne i tak będzie dziać się dalej, bo tu jest właśnie kapitał ludzki. Polska będzie równa Niemcom w ciągu najbliższych 10 lat dzięki wykorzystywaniu potencjału i wykraczaniu poza dotychczasowe bariery – powiedział Loic Tassel, prezes Procter & Gamble na Europę.
O krok dalej poszedł Rafał Brzoska szef InPostu, który stwierdził, „że niektóre polskie firmy już teraz są znacznie bardziej zaawansowane technologicznie niż firmy na Zachodzie, a firmy w Niemczech są względnie technologicznie zacofane". Dlatego, jego zdaniem, właśnie teraz zaawansowane technologicznie polskie firmy powinny szykować się na podbój Zachodu, podobnie jak robi to teraz InPost. Jak wskazał, najlepszym przykładem tego jest fakt, że paczkomaty we Francji rozwijają się trzy razy szybciej niż miało to miejsce na początku w Polsce”.
Rafał Brzoska podkreślał, że w czasie kiedy podobne firmy z zagranicy poddają się nie radząc sobie na rynku – jak Instabox w Holandii czy należąca do UPS Parcel Motel w Irlandii – InPost rośnie jak na drożdżach. W Wielkiej Brytanii rozwija się szybciej niż w Polsce 5 lat temu. Podobnie we Francji - udowadniając światu, że Polskie firmy mogą rozwijać się w skali globalnej lepiej i szybciej niż ich zachodni konkurenci.
Kluczowe dla Polski w Davos jest to, co uchwycił premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu przyznał, że świat poepidemiczny, a zwłaszcza naznaczony wojną na Ukrainie, to perspektywa numer jeden wszystkich paneli w Davos, jednak to także szansa dla Polski. „Odbudowa łańcuchów produkcji w oparciu o Europę Centralną jest wielką szansą i mamy okazję z tego skorzystać poprzez naszą otwartość na inwestorów. To wielka sprawa” - zaznaczył Mateusz Morawiecki. Sygnał dla inwestorów z Polski w Davos jest więc jeden: jesteśmy bliżej, u nas jest taniej, jesteśmy solidniejsi i bardziej atrakcyjni niż Daleki Wschód, a tym samym – czego nie wyartykułowano głośno – niż państwa byłego byłego Związku Radzieckiego...