Taka waluta miałaby, według oficjalnych deklaracji, „zapewnić ochronę przed podstępnością władców obecnego międzynarodowego systemu walutowego”. A tak naprawdę – gdyby udało się ją stworzyć – byłaby bardzo skuteczną bronią w wojnie handlowej i celnej, narastającej pomiędzy Chinami a USA.
Istotę sprawy ujął profesor Adam Wielomski (którego opinie skądinąd w wielu innych sprawach cenię, ale w tej akurat mam zupełnie inny punkt widzenia): „To byłby koniec dolara jako waluty zapasowej świata” – by w następnym zdaniu rozmarzyć się, porzucając tryb warunkowy: „to będzie słoneczny dzień dla świata”.
Cóż, można by też rzec, że gdyby ktoś spełnił sen dawnych alchemików i odkrył Kamień Filozoficzny, pozwalający zmienić każdą dowolną substancję w złoto, to byłby koniec bankowości jaką znamy. Przy czym to wydaje mi się odrobinę bardziej prawdopodobne, niż połączenie jedną walutą tak różnych organizmów gospodarczych, rozsianych po odległych od siebie
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.