ISW: Kreml nie płaci "ochotnikom". Nie jest to jedyny problem Rosjan

ISW: Kreml nie płaci "ochotnikom". Nie jest to jedyny problem Rosjan

Dodano: 
Rosyjscy żołnierze. Zdjęcie ilustracyjne
Rosyjscy żołnierze. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP/EPA / ZURAB KURTSIKIDZE
W swoim najnowszym raporcie analitycy z amerykańskiego think-tanku ISW powołują się na rosyjskich "blogerów wojennych", którzy piszą, że Kreml nie płaci "ochotnikom", których wysłał na wojnę przeciwko Ukrainie.

Według raportu, rosyjskie władze nie wywiązują się z obietnic finansowych złożonych walczącym przeciwko Ukrainie ochotnikom, którzy dobrowolnie podpisali kontrakty z rosyjskim wojskiem. Osoby, które od początku inwazji podpisywały kontrakty z wojskiem i brały udział w wojnie w ramach tzw. naborów ochotniczych, nie mogą pozyskać dokumentów potwierdzających udział w walce, a tym samym – otrzymać obiecanych wypłat.

Rosjanie nie dali swoim zmobilizowanym przymusowo rekrutom wystarczająco dużo czasu na szkolenie, aby mogli osiągnąć odpowiedni poziom umiejętności do skutecznego wsparcia zmechanizowanych jednostek w trakcie planowanej ofensywy. Według analityków Rosjanom zaczyna też brakować wyposażenia potrzebnego do odtworzenia swoich jednostek.

ISW przypomina, że rosyjski resort obrony jest w trakcie przeprowadzania reform, które mają doprowadzić do sformalizowania i profesjonalizacji armii, w przygotowaniu jej do długiej wojny z Ukrainą.

Analitycy twierdzą, że po stronie rosyjskiej daje się we znaki brak odpowiedniej ilości czołgów. Dodają, że Rosja ma jeszcze rezerwy, jednak nie przewidują, by był w stanie szybko rozlokować je na obecnym kierunku natarcia.

Według ISW w nadchodzących dniach znaczące natężenie rosyjskiej ofensywy w rejonie Ługańska jest mało prawdopodobne. Ma to wynikać ze słabego przygotowania rosyjskich sił do działania. Natarcie będzie jednak kontynuowane właśnie w tamtym regionie.

Skrzypczak: Duże straty obu stron

Kilka dni temu generał Waldemar Skrzypczak zwrócił uwagę na to, że straty Rosjan rzeczywiście są bardzo duże, ale zwielokrotniane przez media. – Podają nieprawdopodobne wręcz straty rosyjskie, nie mówiąc o stratach ukraińskich – powiedział. – Walki są zacięte, bardzo intensywne i straty są bardzo duże po obu stronach – powiedział Skrzypczak, dodając, że zawsze atakujący ponosi znacznie większe straty, niż broniący.

– Moim zdaniem nie zmniejsza to potencjału armii rosyjskiej na tyle, żeby zatrzymać natarcie. Od ponad tygodnia Rosjanie atakują na sześciu kierunkach, szukając wrażliwego miejsca w obronie. Świadczy to o tym, że mają potencjał, który pozwala im nieustannie atakować pozycje armii ukraińskiej w ramach przygotowania do dużej ofensywy – powiedział były szef polskich wojsk lądowych.

Dopytywany o straty Rosjan, Skrzypczak powiedział, że z jego prognoz wynika, że obecnie na Ukrainie walczy około 100-120 tys. rosyjskich żołnierzy, a drugie tyle stoi w gotowości do uderzenia na kierunku, który zostanie ostatecznie wybrany. – Ukraińcy też odtwarzają jednostki wojskowe – zaznaczył generał. – Ale czy mają taki potencjał ludzki, żeby odtwarzać swoje wojska w takim tempie, jak to robią Rosjanie? Nie wiem. Rosjanie mają z czego czerpać, a wiele milionów Ukraińców wyjechało z Ukrainy. Po nich się nie sięga. Ci, którzy mieli wrócić, żeby walczyć, już dawno wrócili – powiedział Skrzypczak.

Wojna Rosja – Ukraina

Nowa faza wojny trwa już prawie rok. 24 lutego wojska rosyjskie wtargnęły na terytorium Ukrainy. Inwazja została poprzedzona żądaniem Kremla wobec NATO w zakresie wykluczenia możliwości dalszego poszerzania Sojuszu i redukcji potencjału militarnego sojuszu w Europie Środkowo-Wschodniej do stanu sprzed 1997 roku.

Działaniom stricte militarnym towarzyszą szeroko zakrojone operacje propagandowe obu stron oraz walka gospodarcza. Rosjanie dokonali licznych ataków na infrastrukturę krytyczną Ukrainy. Państwa Zachodu odpowiedziały kolejnymi pakietami sankcji na Rosję. Udzielają także olbrzymiego wsparcia finansowego, sprzętowego, szkoleniowego i humanitarnego. Prezydent USA Joe Biden oświadczył, że Ameryka będzie pomagać Ukrainie tak długo, jak będzie trzeba.

Od końca marca, kiedy wojska rosyjskie wycofały się z frontu północnego, po niepowodzeniu kampanii w regionie Kijowa, linia frontu z niewielkimi zmianami kształtowała się na kierunkach południowym i wschodnim. Rosjanie odstąpili od manewrów i przeszli do materiałowej wojny pozycyjnej, nastawionej na wymęczanie przeciwnika.

Państwo ukraińskie utrzymało zdecydowaną większość swojego terytorium, nie oddało żywotnych centrów administracyjno-gospodarczych i utrzymuje bardzo wysokie morale. Obie strony ponoszą znaczące straty.

We wrześniu 2022 roku Rosja ogłosiła mobilizację wojskową. Część zmuszonych do udziału w wojnie rekrutów od razu wysłano na front, by uzupełnili straty, a pozostałych skierowano na szkolenia. Według szacunków wywiadów i analityków mowa o 300 tys. zmobilizowanych, ale wskazuje się, że może być ich jeszcze więcej.

Czytaj też:
Gen. Skrzypczak: Chcemy, żeby Ukraina wygrała, czy nie? Trzeba się w końcu zdecydować
Czytaj też:
Rosyjski ekspert przyznaje: Możemy się znaleźć w niesprzyjających warunkach
Czytaj też:
Raport amerykańskiego think tanku RAND. Warzecha: Wnioski zgodne z polskim interesem

Źródło: understandingwar.org / YouTube, Igor Janke - Układ otwarty / DoRzeczy.pl
Czytaj także