DoRzeczy.pl: Jak się panu podobają pomysły na rozwiązanie problemów w mieszkalnictwie? Na programy rządowe, opozycja odpowiada darmowymi kredytami. To dobry pomysł?
Stanisław Michalkiewicz: To są fatalne pomysły dlatego, że będą miały konsekwencje, które wystąpią nieuchronnie, jeśli te zapowiedzi nie są tylko kiełbasą wyborczą, a faktycznie zostaną zrealizowane.
Jakie?
Rząd w tej chwili prowadzi politykę rozrzutności. Nie można tych działań już nazwać rozdawnictwem. To rozrzutność, zupełnie jakby znalazł hasło do skarbów sezamu. Skutkiem tego będzie poważne zadłużenie państwa na kilkadziesiąt lat. Obywatele, którzy ewentualnie skorzystają z pomocy rządowej, niezależnie jakiego rządu, będą musieli za to samo zapłacić podwójnie. Ktoś musi oddać długi i koszty ich obsługi. Zrobią to obecnie zadłużeni oraz ich dzieci.
Dla porównania, prezydent Komorowski w 2014 roku podpisał dziesięcioletni program modernizacji sił zbrojnych. Rząd miał na niego wydać 140 mld złotych, a w tej chwili Polska w ciągu roku tyle wydaje na podobne programy. W tym samym roku koszty obsługi długu publicznego wyniosły 50 mld złotych. Ile wyniosą przy obecnym, stale powiększającym się zadłużeniu? Czy dobijamy już do 100 mld złotych? Jeśli rozłożymy to na 35 mln obywateli obecnie żyjących w Polsce, mamy ponad 3 tys. złotych rocznie na obywatela.
Czyli uważa pan, że należy zaprzestać programów socjalnych?
Materializują się moje obawy. Rząd PiS inicjując program 500+ wepchnął państwo w jednokierunkową uliczkę, z której nie ma odwrotu.
Każdy rząd będzie musiał prowadzić taką politykę w obawie przed utratą głosów?
Tak. Dlatego, że w warunkach demokracji politycznej, a takie przecież mamy, to po pierwsze te programy mają charakter praw nabytych, dlatego trudno będzie coś tu zmienić. Po drugie, liczba obywateli objętych nimi będzie tak duża, że w warunkach demokracji politycznej, nikt nie ośmieli się podnieść na to ręki.
A Konfederacja?
To jedyne ugrupowanie, które w 2019 roku ośmieliło się to zrobić. Pozostałe ugrupowania startujące do Sejmu licytowały się, kto ile wyda, a jedynie Konfederacja nie wzięła udziału w tej licytacji. Jednak to ugrupowanie nie ma na tyle dużego poparcia, żeby decydować o tym jaka polityka będzie w Polsce realizowana. W mojej ocenie to jest tragedia, bowiem w zamian za doraźne korzyści dla partii politycznych, całe pokolenia Polaków będą obciążane gigantycznym długiem, co będzie rzutowało na poziom ich życia.
Czytaj też:
Bosak: Mieszkanie jest towarem, nie prawemCzytaj też:
Kredyt 0 proc.? Zuber: Przez takie pomysły ceny mieszkań mogą wzrosnąć
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.