Kilka tygodni temu głośnym echem odbił się wpis Jacka Bartosiaka na temat słów Siergieja Ławrowa, który to twierdził, że „warunki Rosji lepiej spełnić po dobroci, inaczej działać będzie rosyjska armia”. Publicysta skomentował to w następujący sposób: „Chyba że zostanie pobita w polu. I wtedy nie trzeba liczyć się już z polityką i sprawczością rosyjską. Tyle w temacie. I to trzeba zrobić i wystawić wojsko polskie do tego zadania. Inaczej trzeci pośrednicy będą nas co rusz namawiać, by ustąpić Rosji to tu, to tam… Proste i jasne”.
Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”, założyciel Strategy & Future, a przede wszystkim główny popularyzator geopolityki w Polsce wywołał prawdziwą burzę w Internecie. Nawet zazwyczaj przychylni mu komentatorzy wskazywali, że ten wpis można zrozumieć jako wezwanie, aby Polska weszła do wojny z Rosją.
Ten krótki epizod był ciekawym momentem w dynamicznej karierze Bartosiaka, gdyż bodaj po raz pierwszy – przynajmniej na taką skalę – jego przekaz spotkał się ze zdecydowaną krytyką opinii publicznej. Fala negatywnych komentarzy była na tyle duża, że w kolejnych dniach szef Strategy & Future tłumaczył się ze swojego wpisu, zapewniając, że nie nawołuje do wojny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.