"Na krawędzi konfliktu". Niepokojące słowa wiceministra spraw zagranicznych Rosji

"Na krawędzi konfliktu". Niepokojące słowa wiceministra spraw zagranicznych Rosji

Dodano: 
Siergiej Riabkow, wiceminister spraw zagranicznych Rosji
Siergiej Riabkow, wiceminister spraw zagranicznych Rosji Źródło:PAP/EPA / THOMAS PETER / POOL
Wiceminister spraw zagranicznych Rosji uważa, że po środowym incydencie na Kremlu Moskwa i Waszyngton znalazły się na krawędzi otwartego konfliktu zbrojnego.

Nie milkną echa incydentu z dronami, do którego doszło w nocy 3 maja w stolicy Rosji Moskwie. Przypomnijmy, że niezidentyfikowany obiekt wybuchł nad dachem jednego z kremlowskich budynków, nie powodując jednak żadnych strat w ludziach ani zniszczeń infrastruktury.

Rosyjskie władze uznały zdarzenie za próbę zamachu na Władimira Putina i najpierw oskarżyły Ukrainę, a potem Stany Zjednoczone o jego przeprowadzenie. Waszyngton stanowczo zareagował na te insynuacje.

John Kirby, koordynator ds. komunikacji strategicznej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, nazwał zarzuty Rosji "śmiesznymi”. Z kolei sekretarz stanu Anthony Blinken powiedział, że Stany Zjednoczone nie wiedzą, kto jest odpowiedzialny za środowy incydent

– Wziąłbym wszystko, co pochodzi z Kremla, z bardzo dużą dozą ostrożności – stwierdził.

Na granicy konfliktu

Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow stwierdził, że oba kraje znalazły się nad "krawędzią otwartego konfliktu zbrojnego”. W rozmowie z państwową stacją telewizyjną Rossija 1 polityk deklarował, że "Moskwa pracuje nad tym, aby do tego nie doszło”. Słowa wiceszefa rosyjskiego MSZ podaje państwowa agencja informacyjna TASS.

Riabkow powiedział, że Moskwa i Waszyngton pozostają nadal w kontakcie, który obejmuje także kanały komunikacyjne "na wysokim szczeblu", ale dodał również, że "Waszyngton od dawna jest bezpośrednią stroną ukraińskiego konfliktu i ma na celu zniszczenie suwerennej Rosji”.

Atak dronów

Brytyjskie Ministerstwo Obrony uważa, że za całym incydentem stoi Rosja, a rzekomy zamach był jedynie inscenizacją. Kreml miałby wykorzystać całą sytuację do podniesienia słabnącego morale społeczeństwa oraz użyć jej na arenie międzynarodowej, prezentując się jako ofiara amerykańskiej agresji.

Z kolei analitycy Instytutu Badań nad Wojną są zdania, że przeprowadzony przez rosyjskie służby "zamach" na Putina ma odwrócić uwagę od opłakanego stanu armii, której faktyczny stan musiałby wyjść na jaw podczas planowanych na 9 maja parad z okazji Dnia Zwycięstwa.

Czytaj też:
MSZ Rosji: Prawdopodobieństwo wybuchu wojny nuklearnej jest największe od dziesięcioleci
Czytaj też:
"Taktyka małych kroków". Rosyjski wiceminister liczy na porozumienie z USA

Źródło: CNN / Rossija 1
Czytaj także