"Dwa drony próbowały nocą zaatakować Kreml" – poinformowała w środę służba prasowa prezydenta Rosji.
"Działania kijowskiego reżimu są traktowane jako planowany akt terrorystyczny i zamach na życie prezydenta Władimira Putina" – przekazał Kreml, dodając, że strona rosyjska zastrzega sobie prawo do działań odwetowych.
Według rosyjskich agencji prasowych wojsko i służby specjalne unieruchomiły drony. W wyniku ich upadku nikt nie ucierpiał, a harmonogram prezydenta FR się nie zmienił.
Zdaniem naocznych świadków minionej nocy na niebie nad Moskwą widać było iskry i słup dymu, a po incydencie pod murami Kremla pojawili się ludzie z latarkami.
W mediach społecznościowych krążą niezweryfikowane nagrania pokazujące dym unoszący się za głównym pałacem Kremla w otoczonej murami cytadeli po rzekomym ataku ukraińskiego drona.
twittertwitter
Pieskow: Putina nie było na Kremlu podczas ataku
Rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow powiedział, że Putina nie było na Kremlu w czasie ataku ukraińskich dronów. Według niego rosyjski przywódca przebywa w swojej rezydencji pod Moskwą w Nowo-Ogariowie.
W związku z wydarzeniami na Kremlu władze Moskwy wprowadziły zakaz latania nad miastem wszystkimi bezzałogowymi statkami powietrznymi z wyjątkiem tych, które są niezbędne dla potrzeb państwa. Decyzję podjęto podczas spotkania moskiewskiego centrum kryzysowego.
Rzecznik Putina przekazał, że pomimo ataku plany zorganizowania parady na Placu Czerwonym 9 maja pozostają aktualne.
Deputowany do Dumy Państwowej z okupowanego obwodu krymskiego Michaił Szeremiet w odpowiedzi na próbę ataku dronów na Kreml wezwał do odwetu i przeprowadzenia ataku rakietowego na rezydencję prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Kijowie.
Czytaj też:
Ukraina zorganizowała nieudany zamach na Putina. Media ujawniają szczegóły