(…) Tak, natłok skojarzeń, natłok wrażeń, a przecież dostrzegam, że ta wystawa na pół gwizdka robiona, nieujawniająca całej mocy masonerii, całej jej potęgi i grozy, owszem, nie tylko, że jednostronna, bagatelizująca czarną legendę, tępiąca ostrze masonerii wymierzone w Kościół, nieujawniająca do końca celów i metod tajnych związków, ale także niewykorzystująca misteryjnego potencjału, jaki niesie opowieść o wolnomularstwie.
(…) No i zaczynamy naszą wędrówkę po wystawie z wyposażonym w przenośny mikrofon Tadeuszem Cegielskim, profesorem
Uniwersytetu Warszawskiego, funkcjonującym w warszawskim przekazie od dawna jako emblematyczny mason, zresztą eksponującym swoje stanowiska w wolnomularstwie, brodatym, siwym, upamiętnionym kiedyś w epizodzie młodzieńczej powieści Tomasza Piątka, tu nie do końca może podobnym do Boga Ojca, ale przez pochyloną sylwetkę i włos srebrzysty dobrze pasującym do roli przewodnika-mędrca doświadczonego przez czas i patrzącego na życie z perspektywy bliskiego spełnienia.