Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami medialnymi, poseł Anna Maria Siarkowska przeszła z Suwerennej Polski do Konfederacji. – Postanowiłam dołączyć do koła poselskiego Konfederacji, opuszczam klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości oraz partię Suwerenna Polska – powiedziała deputowana na konferencji prasowej w Sejmie.
Jak podkreśliła Siarkowska, jej decyzja to reakcja na "zdradę ideałów" przez PiS. – Moje odejście ma związek z postawą premiera Mateusza Morawieckiego, który w Polsce deklaruje, że będzie strzegł polskiej suwerenności, a jedzie do Brukseli i robi zupełnie coś innego – stwierdziła.
"Zbieramy wojsko do wygrania wojny"
We wpisie na portalu społecznościowym Twitter prezes Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak tłumaczył decyzję o zaproszeniu poseł Anny Marii Siarkowskiej do Konfederacji.
"Jeśli chcemy zdobyć kolejne miliony wyborców, to musimy wysyłać sygnały, które są dla nich zrozumiałe i wiarygodne. Takim sygnałem do niepodległościowych i konserwatywnych wyborców PiS jest przejście do nas poseł Anny Marii Siarkowskiej. Sens tego transferu polega właśnie na tym, że odbywa się późno (dzięki temu może wpłynąć na dynamikę kampanii i ruch wyborców) oraz że jest to postać wiarygodna i popularna w tamtym obozie, a nie w naszym (choć mająca korzenie w naszym środowisku i liczne z nim powiązania). Tak działa polityka demokratyczna" – napisał Bosak.
"My tu nie tworzymy klubu dobrego samopoczucia tylko zbieramy wojsko do wygrania wojny o przyszłość polskiej prawicy. Anna Siarkowska pokazała charakter w wielu sprawach i była gotowa zapłacić za to cenę wypadnięcia z Sejmu. Nie przyszła nas o nic prosić. To my złożyliśmy jej propozycję, bo wiemy, że jest sprawna, wiarygodna w istotnych dla nas kręgach wyborców oraz ma potrzebne kontakty i kompetencje, wynikające z ośmiu lat pracy w komisjach obrony, spraw wewnętrznych i delegacji przy NATO. Zgodziła się rywalizować na naszych listach. Jeśli nie przyciągnie wielu tysięcy głosów to nie wejdzie do Sejmu i będzie z nami pracować jako szeregowy działacz Ruchu Narodowego. Jeśli przyciągnie te głosy, to ma szansę wywalczyć drugi mandat na liście. Ale musi okazać się silniejsza niż wszyscy inni kandydaci. To twardy i sprawiedliwy układ. Wyniki pokażą kto jakie ma poparcie" – wyjaśnił przewodniczący koła poselskiego Konfederacji.
twitterCzytaj też:
Rodzina do Sejmu. Niespodzianki na listach Konfederacji