Jakubowi Skrzywankowi kiepsko wychodzą i teatr dokumentalny, i kreowanie się na poważnego gracza, filozofa egzystencjalistę oraz społecznego analityka. Niestety, jego recepta na to, jak stać się ogólnopolskim odkryciem teatralnym, sprawdza się najczęściej.
Na scenie ażurowa konstrukcja o kształcie kopuły bazyliki św. Piotra. Pod nią miejsce opieki paliatywnej, ze szpitalnym łóżkiem pośrodku. Nad sceną góruje ekran. Przez półtorej godziny Michał Kaleta będzie odgrywał na scenie i na ekranie – zgodnie z tytułem spektaklu poznańskiego Teatru Polskiego – „Śmierć Jana Pawła II”. Skuteczny to chwyt, wkroczenie do intymnych, tajnych miejsc, do rodzinnej pamięci, ale też w obszary instynktownego strachu przed śmiercią i rozpadem własnego ciała. Ale skrajnie naturalistyczna, wręcz medyczna „gra” Kalety to tylko jeden z uruchomionych tu trybów narracji. Twórcy przedstawienia, jako swego rodzaju jego budulec, wykorzystali też rzymskokatolicki obrzęd.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.