Kryzys humanitarny w Górskim Karabachu

Kryzys humanitarny w Górskim Karabachu

Dodano: 
Konflikt pomiędzy Azerbejdżanem a Armenią o Górski Karabach
Konflikt pomiędzy Azerbejdżanem a Armenią o Górski Karabach Źródło:PAP/EPA / MELIK BAGHDASARYAN
Dr Osiecki | Konflikt ormiańsko-azerski ma już ponad 100 lat. Dziś jesteśmy świadkami kolejnej odsłony tego dramatu, czyli trwającej od 12 grudnia 2022 r. blokady Górskiego Karabachu, Arcachu, jak mawiają Ormianie.

Spróbujmy spojrzeć na te wydarzenia z szerszej perspektywy i przyjrzeć się obecnemu konfliktowi, ale nie oczami ormiańskich czy azerskich mediów – ktoś może uznać to za podejście stronnicze. Przyjmijmy zatem punktu widzenia prasy i instytucji o zasięgu międzynarodowym. Szczególnie, że 16 sierpnia głos w tej sprawie zajęła ambasador USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield. Ta wyraziła w mieniu Waszyngtonu „zaniepokojenie z powodu sytuacji w Górskim Karabachu i blokady Korytarza Laczyńskiego, który odciął ludność tego regionu od dostaw żywności”. Dyplomatycznie ambasador Thomas Greenfield zaapelowała o rozwagę, szukanie kompromisów i powrót do negocjacji pokojowych. Jednak za winnego pogarszającej się sytuacji na Kaukazie Południowym uznała Azerbejdżan, wzywając Baku do przywrócenia swobodnego ruchu granicznego w Korytarzu Laczyńskim.

Górski Karabach (Arcach) to region zamieszkały przez 120 tysięcy Ormian, leżący wewnątrz terytorium Azerbejdżanu. To tragiczne pokłosie zakończonej w 2020 roku wojny pomiędzy tymi państwami. Arcach to enklawa, dla której jedynym połączeniem lądowym z Armenią jest droga przez korytarz laczyński (azr. Laçın), który ostatnio nazywany jest również berdzorskim (orm. Berdzor). W tym regionie niemal każda wieś, most czy kamień mają swoje ormiańskie i azerbejdżańskie odpowiedniki językowe. Wojna teoretycznie zakończyła się wraz z podpisaniem rozejmu 10 listopada 2020 roku zwycięstwem Azerbejdżanu i wkroczeniem prawie 2000 rosyjskich wojsk rozjemczych, ale napięcia nie zniknęły. Jeden z zapisów tego rozejmu wspomina o tym, że łączność lądowa Arcachu i Armenii zostanie utrzymana, a przejście graniczne w tzw. korytarzu laczyńskim będzie monitorowane przez rosyjskie siły pokojowe. W rzeczywistości Rosjanie niewiele mogą. To głównie Azerbejdżan rozdaje karty – zwycięzca ostatniej wojny. Najpierw w grudniu przejście graniczne zablokowali „ekoaktywiści”, a następnie azerbejdżańskie służby graniczne. Jeżeli wcześniej pozwalano jeszcze na transporty żywności i najbardziej potrzebujących w ramach operacji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, tak od 29 lipca ruch zamarł. Blokada na całego.

Co to oznacza? Nie chodzi wyłącznie o brak możliwości przemieszczania się, czy podtrzymywania kontaktów między ludzkich. Karabach nie jest w stanie samodzielnie zapewnić sobie dostaw prądu, gazu, żywności czy lekarstw. Wcześniej tego typu środki gwarantował Karabachowi rząd w Erywaniu. I choć to określenie pojawia się ostatnio w mediach bardzo często i może nieco straciło na sile, ale powiedzmy sobie wprost – w Karabachu mamy dziś do czynienia z klęską humanitarną.

Azerowie wprowadzili blokadę Arcachu, by ostatecznie zmusić Ormian do ewakuacji. Bez użycia siły wprost, ale z zamiarem wysiedlenia Ormian i w niedalekiej przyszłości sprowadzenia na ten obszar ludności etnicznie azerbejdżańskiej. Baku się z tym nie kryje. Przedstawiciel Prezydenta Azerbejdżanu Na Terenach Wyzwolonych Spod Okupacji – bo tak nazywany jest ten urząd – pokreślił na początku lipca, że jak tylko obszar Karabachu opuszczą siły rozjemcze - Rosjanie (tj. 1 stycznia 2026 roku) do Karabachu „wróci” 66 tysięcy mieszkańców. Baku widzi wyraźnie jak autorytet Rosji maleje w oczach. Hegemon traci wpływy na południowych kresach swojego dawnego imperium. To fakt.

Co na to Erywań? Dziś niewiele może zrobić. Po ostatniej wojnie dyplomacja armeńska przyjęła taktykę niezaogniania sporu. Wojna 2020 roku pochłonęła życie prawie 4 tysięcy młodych Ormian – premier Armenii Nikol Paszynian przyjął obronną pozycję i zdaje się na to, co uradzi w sprawie jego kraju „środowisko międzynarodowe”.

W sprawie korytarza laczyńskiego orzeczenie wydał 22 lutego 2023 roku Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze. Według sędziów Azerbejdżan powinien zapewnić swobodny przepływ osób, pojazdów i towarów w obu kierunkach w korytarzu laczyńskim. Do dziś Baku ignoruje decyzję MTS. Co więcej 6 lipca w toczące się sprawie o „Stosowanie Międzynarodowej Konwencji w Sprawie Likwidacji Wszelkich Form Dyskryminacji Rasowej”, którą Armenia wytoczyła Azerbejdżanowi, Haga utrzymała swoją poprzednią decyzję. Korytarz Laczyński ma zostać niezwłocznie odblokowany. Tymczasem od kilku tygodni Azerowie nie tyle nie wpuszczają w ten rejon Czerwonego Krzyża, ale nawet rosyjskie siły pokojowe i ich transporty nie mogą korzystać z tego przejścia granicznego.

Dnia 7 sierpnia na posiedzeniu eksperckim ONZ w Genewie – grupa działająca przy Wysokim Komisarzu Narodów Zjednoczonych do Spraw Praw Człowieka w składzie: Michael Fakhri, Farida Shaheed, Claudia Mahler, Gerard Quinn wezwali rząd Azerbejdżanu do „przestrzegania międzynarodowych zobowiązań w zakresie poszanowania i ochrony praw człowieka, w tym prawa do zapewnienia żywności, ochrony zdrowia, edukacji i życia”.

Odpowiedzialnością za kryzys humanitarny, choć nie wprost, ale obaczono Baku, gdyż to właśnie do rządu Azerbejdżanu eksperci apelują o natychmiastowe zniesienie blokady. Według nich władze w Azerbejdżanie mają wszystkie narzędzia by „złagodzić cierpienia tysięcy ludzi w Górskim Karabachu i umożliwić niezakłócony przepływ pomocy humanitarnej dla ludności cywilnej”.

Głos w sprawie kryzysu humanitarnego zabrał również Luis Moreno Ocampo - były sędzia Międzynarodowego Trybunału Karnego, a dziś niezależny analityk. Ten poszedł krok dalej w swoim raporcie i zasugerował, że istnieją przesłanki do tego by uznać, że jesteśmy świadkami ludobójstwa na ludności ormiańskiej. Wywoływanie świadome głodu w jakiejś części świata by pozbyć się przeciwników politycznych – w tym przypadku mniejszości ormiańskiej w Karabachu, to „niewidzialna broń ludobójstwa” według Ocampo.

Z kolei Azerbejdżan przygotował własny raport który zatytułował „Stronnicza opinia Luisa Moreno Ocampo na temat Karabachu, w której nadużywa on konwencji o ludobójstwie do celów politycznych”. Azerowie uznali, że ma miejsce nagonka na władze w Baku i rzekomo w chwili obecnej Ormianie mogą swobodnie przekraczać granice w obu kierunkach przez korytarz laczyński i posterunek graniczny utworzony przez Azerbejdżan pozostaje otwarty, ponadto nie ma żadnych przesłanek ku temu by uznać, że w Karabachu brakuje żywności, a ludności miejscowej grozi „klęska głodu”. Absurd.

Zupełnie odwrotny obraz przekazują nam niezależne media, nawet te mające swoje biura w Baku. Od stycznia o braku żywności w Stepanakercie informuje BBC. Euronews również nie dało się nabrać na „szopkę”, w której 1 sierpnia dziennikarka Anelise Borges była świadkiem jak konwój Czerwonego Krzyża przekracza Korytarz Laczyński. Tego samego dnia na prośbę Euronews Międzynarodowy Czerwony Krzyż wydał komunikat, że wydarzenia z 1 sierpnia stanowią wyjątek, a swobodny przepływ osób i towarów jest skutecznie blokowany przez azerskie służby graniczne, które utworzyły 23 kwietnia nielegalne w świetle prawa międzynarodowego przejście graniczne i je kontrolują.

Organ prasowy Międzynarodowego Czerwonego Krzyża wydał oświadczenie 29 lipca, w którym wprost informuje, że jeśli nie zostanie odblokowane połączenie lądowe w najbliższym czasie Ormianom grozi kryzys humanitarny. Informacje o rzekomym swobodnym przepływie towarów przez korytarz laczyński to mijanie się z prawdą. Równocześnie MCK odrzuciło wszelkie pomówienia Baku jakoby w transportach z pomocą humanitarną ukrywano nielegalne towary (w domyśle broń dla walczących Ormian).

Można by jeszcze długo przerzucać się argumentami, kto co napisał, kto co orzekł, i kto co zdementował, jednak pamiętajmy, że w tle tej demagogii stosowanej przez Baku próbuje jakoś przetrwać 120 tysięcy Ormian.

Dr Jakub Osiecki – historyk, armenista, sowietolog pracownik Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie, wielokrotny obserwator wyborów na Kaukazie Południowym z ramienia OBWE.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także