Mocny krytyk opozycji i wróg ideologii gender. Kim jest Marcin Romanowski?

Mocny krytyk opozycji i wróg ideologii gender. Kim jest Marcin Romanowski?

Dodano: 
Marcin Romanowski
Marcin Romanowski Źródło: Min. Sprawiedliwości
Doktor prawa, inicjator ustawy Kamilka, regulacji antyprzemocowych i prawa ręka Zbigniewa Ziobry. Mówią na niego – “minister do tańca i do różańca”, dla którego prawdziwym domem jest polska wieś, choć wiele lat studiował za granicą i świetne porusza się w środowisku międzynarodowym. Jego politycznym wrogiem jest Donald Tusk. Na pieńku ma też ze środowiskiem LGBTQ+. Kim jest Marcin Romanowski i jaka była jego polityczna droga?

– Marcin uchodzi za człowieka o mocnym kręgosłupie moralnym. Przede wszystkim dlatego, że odważnie broni swojego tradycyjnego i konserwatywnego światopoglądu, co nie każdemu się podoba. To nie jest ktoś, kto mówi to, co inni chcą usłyszeć. On mówi to, co uważa za słuszne, niezależnie od konsekwencji – mówi o Romanowskim jego kolega z Suwerennej Polski.

– Jednocześnie jest człowiekiem, który w sprawach merytorycznych potrafi rozmawiać i szukać porozumienia z każdym, wychodząc ponad bieżące spory polityczne. Tak było chociażby w przypadku tzw. ustawy Kamilka. Bez determinacji i ciężkiej pracy wiceministra Romanowskiego tej ustawy by nie było – mówi nasz rozmówca z kręgu bliskiego Nowogrodzkiej.

Wbrew słowom polityków opozycji, którzy twierdzili, że to ich pomysły, czy pomysły organizacji pozarządowych, przepisy pisane były przez jego zespół w Ministerstwie Sprawiedliwości wiele miesięcy. W tym wypadku to niewątpliwy sukces, bo w krótkim czasie, udało się przeprowadzić przez parlament kompleksową, a jednocześnie bardzo potrzebną ustawę chroniącą dzieci. I oczywiście wolną od ideologii. Zwalczanie „lewackiego bełkotu” i genderyzmu to znak rozpoznawczy Marcina Romanowskiego. Co nie przeszkadza mu rozmawiać i pracować ponad podziałami. Nie zaprzecza, wprost przyznaje i publicznie dziękuje politykom z Lewicy, Platformy czy od Szymona Hołowni za konstruktywne propozycje zmian. –Jeśli dla ochrony dzieci nie bylibyśmy w stanie się porozumieć, trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek inną sprawę, w której moglibyśmy mówić jednym głosem – mówił w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".

O Romanowskim mówi się, że jest jednym z najbardziej zaufanych ludzi Zbigniewa Ziobro. Był dyrektorem Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, nadzorował informatyzację w Ministerstwie, cyberbezpieczenstwo czy Fundusz Sprawiedliwości. Odpowiada też za prawo rodzinne polskie i europejskie a wraz z nimi najbardziej wrażliwe sprawy związane z aktualnymi sporami ideowymi. Swoją drogę u boku obecnego Ministra Sprawiedliwości rozpoczął w komisji w sprawie Rywina (2003-2004), gdzie był współautorem raportu przygotowanego przez tę komisję. –Jest trochę prawdy w tym, że jestem człowiekiem do zadań specjalnych Zbigniewa Ziobro. Poznałem go przy komisji ds. Rywina. Był to dla mnie skok na głęboką wodę. Spotkaliśmy się w Sejmie i tak zaczęła się nasza współpraca, a potem znajomość i przyjaźń – przyznał na antenie Polskiego Radia.

Jest doktorem nauk prawnych. Studiował prawo na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz na Uniwersytecie w Ratyzbonie. Rozprawę doktorską obronił w 2008 roku na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, gdzie do dziś jest adiunktem. Do stolicy przyjechał ze wsi, gdzie wychował się wraz z dwójką rodzeństwa i rodzicami, którym pomagał w prowadzeniu gospodarstwa. To właśnie wieś jest jego azylem, do którego chętnie ucieka z zatłoczonej i głośnej Warszawy. Kojarzy mu się z dzieciństwem i ukochaną rodziną.

– Rodzice prowadzili gospodarstwo rolne, które po rodzicach przejął mój brat. "Praca w gospodarstwie była dla mnie bardzo wartościowym doświadczeniem. Nasz dom był typowo polskim domem, gdzie panowała zwykła normalność i chrześcijańskie wychowanie – mówił w rozmowie z dziennikarzami.

Mimo, że jest wykładowcą i rozpoznawalnym politykiem, nie zapomina o korzeniach. Jako wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości, odpowiedzialny za Fundusz Sprawiedliwości, którego celem jest wsparcie ofiar przestępstw oraz zapobieganie przestępstwom oraz ich skutkom, zaangażował się w pomoc dla OSP oraz dla Kół Gospodyń Wiejskich. Szczególnie dba o strażaków i KGW z rodzinnego powiatu biłgorajskiego, ale nie zapomina o pozostałych regionach wschodniej Lubelszczyzny. Dzięki swoim korzeniom z łatwością nawiązuje kontakt z mieszkańcami polskiej wsi. Hitem internetu było nagranie, na którym Romanowski tańczył z członkiniami jednego z nich w Izbicy koło Krasnegostawu. W sieci można też znaleźć inne występy taneczne ministra – z Tomaszowa czy Włodawy.

Jak tłumaczy Romanowski, koła gospodyń wiejskich są "ważnym ośrodkiem aktywizacji społecznej i współpracy międzypokoleniowej", a ich największym atutem są promowane tam wartości. – Można zaryzykować stwierdzenie, że kobiety widzą więcej, są bardziej empatyczne, często szybciej reagują i mają energię do podejmowania działań na rzecz wspólnego dobra – przekonywał Romanowski.

– Marcin Romanowski to naprawdę chłopak do tańca i do różańca. Mimo jego ważnej roli w polityce i akademii, nigdy nie zapomniał o swoim pochodzeniu z polskiej prowincji. Kiedy widzę, jak pomaga lokalnym Kółkom Gospodyń Wiejskich, przypomina mi się chłopak, który dorastał na farmie, pracując ramię w ramię ze swoją rodziną – mówi nam kolega Romanowskiego z czasów szkolnych.

Romanowski należy z reszta do najbardziej aktywnych polityków na Lubelszczyźnie. – Inni budzą się na dwa-trzy miesiące przed wyborami. Tymczasem Marcin jest obecny i aktywny cały czas. Spotyka się z samorządowcami, pomaga ściągać inwestycje, jest z mieszkańcami na uroczystościach religijnych, patriotycznych, na dożynkach, spotkaniach OSP, czy przy wielu innych okazjach – mówi jeden z samorządowców z Zamojszczyzny.

Zaangażowany w pomoc ofiarom przestępstw i wypadków

Dofinansowanie Koła Gospodyń Wiejskich nie spodobało się jednak wielu komentatorom życia politycznego. Szczególnie z lewicowych mediów głównego nurtu, którzy nie dostrzegali związku pomiędzy pomocą finansową dla wiejskich gospodyń a pomocą pokrzywdzonym przez bandytów czy zapobieganiem przestępczości. Okazało się jednak, że takie powiązanie było, bowiem każde Koło, które otrzymało 5 tys. zł dotacji z Funduszu Sprawiedliwości, organizuje wydarzenia dotyczące przeciwdziałania przyczynom przestępczości.

Środowiska lewicowe atakowały Romanowskiego, kiedy Fundusz sfinansował dla KGW Staszic z powiatu hrubieszowskiego lodówkę. Tymczasem, jak tłumaczy wiceszef resortu sprawiedliwości, zaatakowane Koło Gospodyń Wiejskich pomagało kobietom i dzieciom uciekającym z Ukrainy przed rosyjską napaścią na samym początku fali uchodźców i z tego względu gospodynie wnioskowały o ten konkretny sprzęt. Wskazywały, że sprzęt pomoże im skuteczniej działać. – Tylko ludzie oderwani od rzeczywistości, którzy myślą że mleko bierze się z supermarketu a nie od krowy, mogą mówić takie rzeczy. Albo polityczni hejterzy, którzy na haniebnych atakach budują swoją wątpliwą popularność – mówił przy okazji dni lasu w Hrubieszowie. Miejsce nieprzypadkowe – lewicująca burmistrz Hrubieszowa partycypowała w tych atakach.

Wiceminister Romanowski tłumaczy, że w Kołach Gospodyń Wiejskich "skutecznie kształtowane są pozytywne wzorce". – Koła gospodyń wiejskich to także kuźnie lokalnych autorytetów, osób cieszących się ogromnym zaufaniem, wnoszących znaczący wkład w rozwój danej miejscowości, jak udowadnia działalność w ramach Funduszu Sprawiedliwości również z zakresu przeciwdziałania przestępczości – uzasadniał wiceminister sprawiedliwości. – Konkretnie, dotyczące zjawiska przemocy domowej, przestępstw na szkodę małoletnich, cyberprzestępczości, oszustw i lichwy oraz promowania bezpieczeństwa w ruchu drogowym - wymieniał Romanowski.

Fundusz Sprawiedliwości był krytykowany także w związku ze wsparciem dla OSP. Przeciwnicy działań Ministerstwa Sprawiedliwości twierdzą, że zakup sprzętu dla strażaków nie wpisuje się w cele Funduszu. Innego zdania jest Romanowski. – Uważamy, że wyposażanie strażaków ochotników i szpitali w nowoczesny sprzęt, który ma ratować życie osób, które są np. ofiarami wypadków komunikacyjnych, czy innych przestępstw jest najbardziej bezpośrednią pomocą dla osób pokrzywdzonych przestępstwem. Bo co jest cenniejszego i ważniejszego, niż ratowanie ludzkiego życia? – mówił Romanowski.

– Nawet jeśli zmieni się władza, to sprzęt dla szpitali czy strażaków będzie służył jeszcze przez długie lata, a niejednemu Polakowi uratuje życie. I choć nie lubię polityki i polityków, to muszę powiedzieć, że właśnie taki ślad powinni po sobie w życiu społecznym pozostawiać – mówi nam dyrektor jednego z warszawskich szpitali, który prosi o anonimowość.

W raporcie dotyczącym działalności Funduszu Sprawiedliwości NIK próbował podważyć wsparcie finansowe dla Fundacji “Akogo?” prowadzącej klinikę “Budzik”. – Tego typu działania są nie tylko potrzebne ale i w pełni wpisują się w cel Funduszu, w którym zapisana jest przecież pomoc osobom pokrzywdzonym przestępstwem. Każdego roku blisko 600 osób zapada w śpiączkę, w tym 150 dzieci. Między 50 a 70 proc. osób w śpiączce to ofiary przestępstw – pobicia, wypadków komunikacyjnych, niejednokrotnie spowodowanych przez pijanych kierowców. Próba podważenia pomocy niesionej przez Fundację „Akogo?” to najbardziej haniebny i obrzydliwy ze wszystkich, które wyprodukowano na potrzeby tego politycznego „raportu” – kontrował w mediach Romanowski.

Punktował Tuska i Platformę, zadarł z LGBTQ+

Nie da się ukryć, że wartości wyniesione z domu są ważne dla Romanowskiego do dzisiaj. Nie boi się sprzeciwiać współczesnym trendom i w kwestii zakładania rodziny wypowiada się wprost: rodzina to dzieci, mama i tata, a nie dwie kobiety czy dwóch mężczyzn jako „rodzic 1” i „rodzic 2”

Romanowski skrytykował „ślub” dwóch lekarzy z Bydgoszczy. – Zgoda na takie błazeństwa to równia pochyła w zalewie roszczeń o kolejne przywileje formułowane przez środowisko ideologów gender – pisał.

Wiceminister za swoje słowa został ostro potraktowany przez dziennikarza Piotra Pacewicza, który napisał do niego list otwarty i oskarżył o homofobię. “Jest pan apostołem wykluczania, które idzie jeszcze dalej niż Katechizm Kościoła katolickiego” - pisał Pacewicz.

Romanowski odpowiedział. “Jako Solidarna Polska (dziś Suwerenna Polska) nie zgadzamy się na absurdalne pomysły lewicowo-liberalnych ideologów chcących redefiniować rzeczywistość, w tym instytucję małżeństwa. Musimy stać na straży dobra dzieci, chronić wartość rodziny i właśnie małżeństwa, jako fundamentu zdrowego społeczeństwa” - pisał na Facebooku.

Romanowskiemu nie po drodze też z Donaldem Tuskiem. Liderowi Platformy zarzuca wiele – od wprowadzania wyborców w błąd w sprawie węgla i górnictwa, przez kłamstwa dotyczące Baltic Pipe, po kontakty z Putinem. “Za jego czasów strzelano do górników, podwyższono wiek emerytalny i chciano „dialogu z Rosją, taką, jaką ona jest”. Dzisiaj udaje przyjaciela górników, obrońcę interesów starszych kobiet i nie pamięta kontaktów z Putinem” - przypomina na Twitterze. “Co to znaczy TUSK? Teraz Usłyszysz Same Kłamstwa” - pisał.

Romanowski na swoim Twitterze dodaje, że rządy PO były niekorzystne także dla kobiet, którym podwyższono wiek emerytalny. “My to odwróciliśmy, wprowadziliśmy ustawy antyprzemocowe i wspomogliśmy kobiety wychowujące dzieci. Czyny, nie słowa” - komentował.

Wiceminister krytykował też pomysł Szymona Hołowni, który chciał stworzyć infrastrukturę dla uchodźców na granicy z Białorusią. Pod koniec 2021 roku lider “Polski 2050” proponował bowiem budowę chronionego obiektu dla ok. 2 tysięcy osób spod granicy z Białorusią. “Dzisiaj zamiast muru stałby obóz dla tysięcy imigrantów Łukaszenki. Gdzie go chciał budować? Pod Biała Podlaską? Taka jest różnica między opozycją a rządem ZP w podejściu do bezpieczeństwa Polaków” - punktował Romanowski.

Kto jest wrogiem wiceministra? Cięgi zbiera od zwolenników konwencji stambulskiej, którą chciał wypowiedzieć. Nie zgadza się z prezentowanym w niej poglądem na temat religii. Uważa ten dokument za manifest o charakterze polityczno-ideologicznym, a nie pomocowym, który promuje wartości szkodliwe dla Polski i polskiego społeczeństwa. “Chcemy wypowiedzieć ten genderowski bełkot ratyfikowany przez PO i PSL. Opinia zagranicy nas nie interesuje. Dla nas podstawą jest suwerenne państwo narodowe” – napisał na Twitterze wiceminister sprawiedliwości, czym wywołał w mediach prawdziwą burzę.

Jego zdaniem konwencja w swojej warstwie ideologicznej jest marksistowskim koniem trojański, który fałszywie upatruje źródeł przemocy w naturalnym modelu rodziny. – Romanowski to twardy orzech do zgryzienia. Nie boi się stanąć przeciwko popularnym pomysłom, jak ten Hołowni dotyczący uchodźców na granicy z Białorusią. To pokazuje jego determinację w obronie polskiego bezpieczeństwa, choć jego oponenci mogą zinterpretować to jako brak empatii - mówi nam ważny polityk opozycji.

Należy też do najbardziej aktywnych polskich polityków, nie tylko w mediach tradycyjnych, ale przede wszystkim w mediach społecznościowych. Często wyznacza trendy. Na rodzinnej Lubelszczyźnie jest niekwestionowanym numerem jeden, a w skali Polski nie wychodził poza ścisłą czołówkę na Facebooku czy Twitterze.

W obronie dzieci i wiary

Jako zastępca Zbigniewa Ziobry w ministerstwie odpowiada m.in. za regulacje prawa rodzinnego. Ostatnio o Marcinie Romanowskim zrobiło się głośno w związku z ustawą odnoszącą się do tematyki ochrony małoletnich, społecznie nazwaną “ustawą Kamilka”.

Projekt jest efektem wielomiesięcznych prac, które pozwoliły na zidentyfikowanie luk istniejących w systemie. Po tzw. ustawach antyprzemocowych 1.0 oraz 2.0, które wzmacniały system ochrony najsłabszych, a doceniali je eksperci z wielu środowisk, Romanowski nie spoczął na laurach. Eksperci są zgodni, że przyjęte w ustawie rozwiązania są przełomowe, historyczne i kompleksowe. Mają na celu przede wszystkim ochronę rodzin prze pedofilią, ochronę dzieci przed przemocą i zapewnienie im potrzebnego wsparcia w przypadku krzywdy.

– Chodzi o to, żeby we wszystkich instytucjach, gdzie jest praca z dziećmi, obowiązywały procedury reagowania w sytuacji podejrzenia, że dziecko jest krzywdzone. Czy to przez dorosłych, czy przez rówieśników. Aby ojciec i matka mieli pewność, że dzieje się naprawdę wszystko co możliwe, aby zapewnić ich dzieciom bezpieczeństwo gdy są w szkole, na zajęciach sportowych w klubie czy kursie tańca w domu kultury – mówił wiceminister Romanowski.

Wprowadzenie ustawy antyprzemocowej trzy lata wcześniej było jednym z jego największych sukcesów. Ustawa położyła bowiem kres bezsilności państwa, a przede wszystkim policji w sytuacjach, w których nie było przesłanek do aresztowania sprawcy przemocy. Od początku jej obowiązywania od przemocy uwolnionych zostało kilkanaście tysięcy polskich rodzin.

– Regulacja w ostateczności sprowadziła się do policyjnego natychmiastowego nakazu wydalenia sprawcy przemocy, która zagraża życiu, zdrowiu domowników, a także zakazu zbliżania się do mieszkania (…). Rozwiązanie nie jest nadużywane, co widać po liczbie uwzględnianych zażaleń. To nas popchnęło do decyzji w sprawie poszerzenia ochrony również na zakaz zbliżania się do poszkodowanych osób, żeby chronić nie tylko ognisko domowe, ale także zapewniać bezpieczeństwo poza domem – powiedział wiceminister Romanowski.

Wraz z Suwerenną Polską Romanowski złożył w Sejmie projekt ustawy w większym stopniu gwarantującej wolność słowa osobom wierzącym. Projekt ustawy w obronie chrześcijan zakłada wprowadzenie specjalnej okoliczności wyłączającej odpowiedzialność karną dla osób wyrażających przekonania religijne związane z wyznawaną religią głoszoną przez Kościół lub związek religijny o uregulowanej sytuacji prawnej.

Propozycja ma też zapewnić lepszą ochronę modlącym się wiernym. To odpowiedź na coraz liczniejsze akty wdzierania się do kościołów i zakłócania Mszy św. oraz nabożeństw, które nabrały na intensywności od czasu protestów pro-aborcyjnych. –Obecne przepisy, które mamy w Kodeksie karnym, są nieskuteczne. Jest też bardzo duża szara strefa ataków fizycznych na osoby ze względu na wyznawaną religię, bardzo wiele aktów dyskryminacji, znieważania przedmiotów czci religijnej, ataków na kościoły czy inne miejsca związane z kultem religijnym. To jest dlatego, że te przepisy są niejasne. Proponujemy zobiektywizowanie tych przesłanek w taki sposób, żeby było wyraźne dla organów ścigania, dla osób zgłaszających, jakie są znamiona tego przestępstwa – mówił wiceminister sprawiedliwości.

O Romanowskim było też głośno, kiedy interweniował w Prokuraturze Krajowej w sprawie śmiertelnego pobicia 17-latka z Zamościa. Chłopiec został skatowany przez rówieśników. Na tym nie poprzestał, ale w ciągu kilku dni zorganizował zajęcia z edukacji prawnej dla zamojskich licealistów, które poprowadzili eksperci, w tym psychologowie, ze Służby Więziennej oraz Ministerstwa Sprawiedliwości.

Romanowski to człowiek czynu o jednoznacznie konserwatywnym światopoglądzie, który potrafi sprawnie realizować swoje inicjatywy. I które doceniają różne środowiska eksperckie i polityczne. To w końcu jego ustawę antyprzemocową miała na myśli Sylwia Spurek, gdy przemawiała w Parlamencie Europejskim: „Rząd PiS, przynajmniej na poziomie legislacyjnym, przez ostatnie 2 lata zrobił więcej dla kobiet – ofiar przemocy w rodzinie, niż Komisja Europejska”.

Prywatnie miłośnik długich wędrówek, zwłaszcza po ulubionym Roztoczu. I wypraw w Tatry. Jego miłość do gór kilka lat temu, już w trakcie pracy w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości, o mały włos nie skończyła się tragicznie. W trakcie zimowej wyprawy na najwyższy szczyt Polskich Tatry, poślizgnął się przy zejściu ze szczytu i przekoziołkował kilometr w dół. "Skończyło się na niewielkich obdrapaniach, nawet o własnych siłach doszedłem do schroniska. No cóż, chyba jeszcze nie była na mnie pora, żeby ewakuować się z tego świata" – wspomina. Czas pokaże, czego jeszcze dokona w polskiej polityce.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także