W RZECZY SAMEJ | Obserwacja zachowania publicystów i polityków opozycji, którzy do tej pory przez lata wieścili koniec polskiej demokracji pod rządami PiS, prowadzi do osobliwych wniosków.
Nieliczni, jak Szczepan Twardoch, o dziwo, potrafili się zdobyć na refleksję i dostrzec, że wcześniejsza opowieść anty-PiS o rzekomo autorytarnej władzy, o fałszowaniu wyborów, o demokraturze, o reżimie itd., itp., była najwyraźniej blagą i hucpą. Takich głosów rozsądku jest mało. Dominuje cały czas przekonanie, że to, co w demokracji jest zwykłą koleją losu, czyli zastąpienie rządu przez opozycję, w Polsce oznaczało zwycięstwo sił dobra nad zamordyzmem.
Ten punkt widzenia doskonale wyraża jeden z tytułów w „GW”: „Upadająca autorytarna władza zdolna jest do najgorszych rzeczy”. A więc: autorytarna władza straciła władzę i dlatego teraz dopiero będzie straszna, gdy tej władzy nie ma. Komiczne, nieprawdaż?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.