– Mamy dzisiaj dwóch poważnych kandydatów do stanowiska premiera. Mamy dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną i które mają swojego kandydata na premiera – poinformował w ubiegłym tygodniu prezydent Andrzej Duda, dodając, że chodzi o Mateusza Morawieckiego i Donalda Tuska.
Wcześniej prezydent przeprowadził dwudniowe konsultacje - najpierw z przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości i Koalicji Obywatelskiej, a następnie z politykami Trzeciej Drogi, Nowej Lewicy i Konfederacji. Przebieg rozmów Duda podsumował w oświadczeniu, w którym poinformował m.in., że pierwsze posiedzenie Sejmu zwoła na 13 listopada.
Kowal do prezydenta: Ostrzegam pana. Jaruzelski zrobił kiedyś tak
Tymczasem politycy opozycji naciskają na głowę państwa i przyspieszenie decyzji w sprawie desygnowania premiera. Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej, przekonywał na antenie TVN24, że prezydent powinien wybrać na szefa rządu przewodniczącego PO.
– Prezydent jest sługą Polaków, a nie jaśniepanem, nie Jaruzelskim, który może sobie robić, co chce. Przypominam - i tu ostrzegam pana prezydenta, na pewno to usłyszy - Jaruzelski zrobił kiedyś tak, po wyborach w 1989 roku: zdawał sobie sprawę, że ludzie mają dosyć komunistów, ale powierzył misję formowania rządu Kiszczakowi. I żeby prezydent nie próbował tej samej drogi – powiedział poseł KO.
Według niego "rozstrzygnięcie jest jasne". – Konstytucja celowo nie dopina tego, że zakłada, że prezydent ma rozum, ma sumienie i zdaje sobie sprawę, jak ważne dzisiaj dla bezpieczeństwa Polski jest szybkie powołanie stabilnego rządu, który ma oparcie większości w parlamencie – argumentował Kowal.
Konstytucja przewiduje trzy kroki wyłonienia rządu
Konstytucja przewiduje trzy kroki wyłonienia nowego premiera i rządu. W pierwszym dużą rolę odgrywa prezydent, który m.in. desygnuje premiera. Jeśli ta próba zakończyłaby się niepowodzeniem, inicjatywę przejmuje Sejm.
Gdyby posłom nie udało się powołać rządu, inicjatywa wraca do prezydenta. Jeśli gabinet nie uzyska wotum zaufania zwykłą większością głosów (w dwóch poprzednich krokach konieczna jest większość bezwzględna), prezydent musi skrócić kadencję parlamentu i zarządzić nowe wybory.
Czytaj też:
"Prezydent miał rację". Mastalerek przypomina próbę stworzenia koalicji