W piątek media przywołują fragment wypowiedzi Aleksandra Łukaszenki z przemówienia, które wygłosił do pracowników elektrowni atomowej i mieszkańców Ostrowca. Polityka zapytano o ewentualność odbudowy stosunków z Polską i Litwą. Pytanie padło w kontekście nadchodzących wyborów prezydenckich na Litwie oraz październikowych wyborów w naszym kraju.
Łukaszenka: Sąsiadów się nie wybiera
Łukaszenkę zapytano, czy Litwini potrafią wynieść do władzy ludzi, którzy nie będą "tańczyć jak Waszyngton i Bruksela zagrają".
Polityk odpowiedział twierdząco. – Odbudujemy relacje z Litwą i z Polską. Nie mam co do tego absolutnie żadnych wątpliwości. (...) Polacy, oni nigdzie się nie wybierają. Główną zasadą jest to, że z sąsiadami nie można żyć źle. Zawsze mówię, że sąsiedzi są od Boga, nie wybieramy ich – dodał.
Łukaszenka przyznał, że są "nieporozumienia" i "kłótnie". – To mija z czasem. Przyjdą czasy, gdy będziemy żyli z nimi jak zawsze żyliśmy, łącznie z czasami sowieckimi – powiedział.
Zdaniem Łukaszenki to nie Mińsk ponosi winę za fatalny stan relacji między Białorusią a Litwą i Polską. W jego opinii obecnie Litwini nie kierują swoim krajem.
Łukaszenka: Polacy wszystko rozumieją
To nie pierwsza wypowiedź, w której Łukaszenka nie wystosował kolejnych pogróżek czy krytyki, lecz odwołał się do wspólnych słowiańskich korzeni i mówił o woli poprawy stosunków.
– Trzeba rozmawiać z Polakami. Poleciłem premierowi, żeby się z nimi skontaktował. Jeśli chcą, porozmawiajmy, poprawmy stosunki. Jesteśmy sąsiadami, nie wybieramy sąsiadów, oni są od Boga – powiedział Aleksander Łukaszenka w sierpniu podczas briefingu prasowego w Mińsku. Jak twierdzi, zlecił też rządowi i MSZ-owi sformułowanie "planu dobrego sąsiedztwa".
Łukaszenka upatrywał jednego z czynników konfliktu Białorusi z Polską w sytuacji na polskiej scenie politycznej. Jak starał się przekonywać, napięte stosunki pomiędzy Warszawą i Mińskiem wpływała trwająca wówczas kampania wyborcza tocząca się nad Wisłą.
Prezydent Białorusi wyraził opinię, że polskie władze są zmuszane do zaostrzania sytuacji przez Waszyngton. – Amerykanie postawili na Polskę, ale Polacy to niegłupi ludzie. To nasi ludzie, Słowianie. Oni wszystko doskonale rozumieją. Uzbrójmy się w cierpliwość, zobaczymy. Jesteśmy otwarci na współpracę – dodał białoruski polityk.
Wezwanie chargé d’affaires Polski
W piątek białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało chargé d’affaires Polski Marcina Wojciechowskiego. W komunikacie przekazało, że przyczyną jest "kolejny przypadek naruszenia granicy przez statek powietrzny ze strony Polski".
Białoruskie MSZ poinformowało, że wezwanie chargé d’affaires Polski stanowi "zdecydowany protest w związku z kolejnym faktem naruszenia 2 listopada 2023 r. granicy państwowej Białorusi przez statek powietrzny ze strony Polski".
Strona białoruska domaga się "dokładnego zbadania tego incydentu i podjęcia skutecznych kroków, by wykluczyć podobne sytuacje w przyszłości". Jak dodano niedopuszczalna jest "niedbałość podczas wykonywania lotów w strefie przygranicznej".
Czytaj też:
Ostatnia "kopalnia złota" Łukaszenki. Najwięcej kupują Polacy i Niemcy