Dr Brzeski: Armia izraelska jest nieprzygotowana do wojny, jaką narzucił Hamas

Dr Brzeski: Armia izraelska jest nieprzygotowana do wojny, jaką narzucił Hamas

Dodano: 
Dr Rafał Brzeski
Dr Rafał Brzeski Źródło:YouTube / blogpress
– Nie wiem, czy armię izraelską rozniosła dufność we własne siły, czy uśpiło wiele lat stosunkowego spokoju – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl Rafał Brzeski, specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej, służb specjalnych i terroryzmu.

DoRzeczy.pl: Wydaje się, że scenariusz szybkiego zwycięstwa Izraela nad Hamasem jest niemożliwy. Jak sytuacja może się rozwinąć? Grozi nam wybuch trzeciej wojny światowej?

Dr Rafał Brzeski: Zawsze grozi nam wybuch trzeciej wojny światowej. Pytanie brzmi raczej, w jakim stopniu grozi. Drugie pytanie to, kto miałby się z kim bić o Izrael i Strefę Gazy? Oczywiście jedni i drudzy są i będą wspierani przez sojuszników, ale nie tak dalece, żeby ryzykować eskalacją lokalnego konfliktu do światowego. Zwłaszcza, że armia izraelska ugrzęzła.

Co może być tego powodem?

Nie wiem, czy armię izraelską rozniosła dufność we własne siły, czy uśpiło wiele lat stosunkowego spokoju. Tak, czy inaczej jest kompletnie nieprzygotowana do wojny, jaką narzucił Hamas. Jest przygotowana do “regulaminowej” wojny, w warunkach terenowych dla Bliskiego Wschodu. Tymczasem rzeczywistość Gazy to nawet nie trudna i krwawa walka w mieście. To walka w mieście poszerzona o walkę pod ziemią w systemie tuneli. To konfrontacja podobna do walk w kombinacie Azowstal w Mariupolu. Pamiętamy, jakie straty ponosiła tam strona rosyjska przy garstce obrońców. Tutaj obrońców jest prawdopodobnie więcej, bo Hamas jest w takim stopniu poprzenikany z ludnością cywilną, że nie wiadomo, kto po zabitym hamasowcu podejmuje broń i staje w jego miejsce do obrony. Trudno to ocenić.

To na pewno sytuacja, kiedy “standardowa” armia ma bardzo duży kłopot. Trzeba jeszcze pamiętać, że straty po stronie izraelskiej rosną, a jak rosną, to każdy zabity po stronie Izraela ma większą wagę polityczną. Świat się przyzwyczaił, że Palestyńczycy ponoszą ofiary, że mają zabitych w setkach i tysiącach. Izraelczycy przyzwyczaili się do własnych ofiar liczonych na kilkunastu lub najdalej na kilkudziesięciu zabitych. Obecnie reakcja polityczna może być dużo potężniejsza wewnątrz Izraela oraz wśród jego sojuszników. Potężniejsza niż po stronie pro-palestyńskiej. Oczywiście i jedna i druga może się roznosić dalej i dalej, jak kręgi na wodzie, ale – moim zdaniem – nie do stopnia trzeciej wojny światowej.

Wygranym tego konfliktu jest Putin? Uwaga światowa odwróciła się od Ukrainy.

Na razie tylko on jest wygranym. Otworzył jeszcze jeden front dla USA, samemu nie ponosząc praktycznie żadnych konsekwencji. Poszczuł, dał broń, ale i to trudno udowodnić. Zwłaszcza, że w służbach rosyjskich są ludzie, którym ideologia nie przysłoniła jeszcze rozsądku myślenia. Przekazali więc broń zachodniej produkcji, którą pozyskali na wojnie ukraińskiej. Hamas walczy orężem, który można przypisać nie do składów kremlowskich, a do składów amerykańskich lub niemieckich. Możliwość powiązania Moskwy z tą bronią jest niewielka a korzyści Rosji spore.

Czytaj też:
Gen. Bieniek: Izrael musi uważać, by nie przerodziło się to w globalną intifadę
Czytaj też:
Macierewicz: Istnieje zagrożenie likwidacji Wojsk Obrony Terytorialnej

Opracował: Mateusz Kosiński
Źródło: DoRzeczy
Czytaj także