Prof. Kik: PiS musi się zmienić. Muszą przyjść nowi ludzie

Prof. Kik: PiS musi się zmienić. Muszą przyjść nowi ludzie

Dodano: 
Prof. Kazimierz Kik
Prof. Kazimierz Kik Źródło: PAP / Michał Walczak
- PiS potrzebuje przywódcę niezantagonizowanego, który nie jest z góry odrzucany - mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

DoRzeczy.pl: Czy wyjście z aresztu Włodzimierza Karpińskiego może zaszkodzić wizerunkowi Platformy Obywatelskiej?

Prof. Kazimierz Kik: Pamiętajmy, że on trafił do Parlamentu Europejskiego. To większe oddalenie problemu, bo nie będzie na bieżąco jątrzył spojrzenia Polaków. Musimy też pamiętać, że jednak został wybrany przez Polaków. Gdyby był mianowany przez premiera Tuska, to afera byłaby oczywista, powstałby większy krzyk. Jedynym elementem, jaki można zarzucić PO jest to, że go wystawiła. Decyzja należała jednak do Polaków. Dla dużej części Polaków jego perturbacje były mało znaczące lub niedostrzegane, niektórzy może nie wierzyli w zarzuty. Można też powiedzieć, że w polskim życiu politycznym takie rzeczy już nie rażą.

A jak Pan ocenia pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji?

Pierwsze dni były druzgocące dla Prawa i Sprawiedliwości. Po pierwsze, było widać, że PiS nie spodziewał się klęski. Ciągle liczył, nieco irracjonalnie, że tak źle nie będzie. Poza tym przeliczył się z Konfederacją, która niby jest poza oboma ugrupowaniami, ale jednak bliżej im do opozycji, jeśli chodzi o wyniki głosowania na wicemarszałków. Liderzy stracili nerwy, wyszło na to, że nie potrafią panować nad sobą w sytuacji niepowodzenia.

Przykrym widokiem było to, jak Jarosław Kaczyński próbował wspiąć się po głos w Sejmie, krzyczał, stracił nerwy. Było po nim widać ogromne zaskoczenie. W tym dniu był obciążeniem dla Prawa i Sprawiedliwości, nie wniósł nic konstruktywnego, budził współczucie. Była to scena symboliczna, wskazująca na to, że Prawa i Sprawiedliwość, ciągle jest najsilniejsza partia w Sejmie, ale jej obciążeniem jest przewodniczący. To trochę brak umiejętności przyjmowania ciosów na gardę, jak to mówi się w boksie.

Jaka może być recepta?

Te pierwsze dni w Sejmie wskazują na to, żeby Prawo i Sprawiedliwość odnalazło się w nowej rzeczywistości, jako najsilniejsza partia to musi dojść do zmiany kierownictwa. Nowi ludzie muszą przyjść na czoło. PiS odwołuje się do najszerszej grupy społecznej, czyli elektoratu socjalnego. Ten elektorat potrzebuje bodźców pozytywnych. Miotanie się po Sejmie, krzyki to nie jest to. PiS potrzebuje człowieka na nowe czasy, na czasy odbudowy partii w nowych okolicznościach. Również odbudowy programowej, personalnej. Odbudowy w duchu wyższego poziomu profesjonalnego przywództwa. To widać po pierwszych dniach.

PiS nie może stracić czasu, musi dokonać zmiany teraz, póki elektorat socjalny, który jest wokół PiS-u, nie zostanie przyciągnięty pierwszymi, finansowymi skutkami rządów Tuska. Pieniędzmi z Unii Europejskiej, którymi można zaspokoić aspiracje tych szerokich grup społecznych. To będzie moment, w którym zachwieje się równowaga. To może być odpływ w stronę tych co dają. PiS musi w tym czasie zmienić profil, przywódcę, odmłodzić, sprofesjonalizować i dostosować do nowych warunków. Musi to być przywódca niezantagonizowany, który nie jest z góry odrzucany. To oczywiście musi być ideowy polityk, bo PiS to grono polityków ideowych. Musi to być polityk niebędący wodzem. Trzeba odkształcić wodzowski charakter partii i bardziej ją uspołecznić. Poszerzyć spektrum społecznego oddziałowywania kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Żeby to nie była jedna grupa jednego wodza.

Czytaj też:
Ozdoba: Mentzen pokazał, że popiera układ Donalda Tuska
Czytaj też:
Kaleta: Politycy Tuska zapowiadają anarchistyczną jazdę bez trzymanki

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także