To ci dopiero byłby chichot historii, gdyby się okazało, że to Donald Tusk – „pierwszy unijczyk w Polsce” i „lider partii niemieckiej w Polsce”, „nasłany tu przez (pospołu) Berlin i Brukselę”, „by zaprowadzić w Polsce niemiecko-unijne porządki” – w istocie powstrzymał, a co najmniej spowolnił federalistyczny pochód niemiecko-unijnych federalistów w Polsce.
Pochód faktycznie akceptowany w ostatnich latach przez oba rządy retorycznie przeważnie (chociaż nie zawsze) unijno-sceptycznego Mateusza Morawieckiego, choć oczywiście akceptowany najczęściej nieostentacyjnie, czasami wręcz skrycie, niejawnie, bo oficjalnie akceptacji tej zazwyczaj (chociaż nie zawsze) wypierano się tak mocno, jak tylko się dało, rytualnie próbując obrócić kota ogonem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.