Jak nie negocjować z Rosją?

Jak nie negocjować z Rosją?

Dodano: 
"Atak rosyjskich huzarów gwardii w czasie szturmu Warszawy w 1831 roku", obraz Michaiła Lermontowa
"Atak rosyjskich huzarów gwardii w czasie szturmu Warszawy w 1831 roku", obraz Michaiła Lermontowa Źródło: Wikimedia Commons
Lech Mażewski II Pod koniec lata 1831 r. było jasne, że im później zostały rozpoczęte negocjacje, tym położenie Królestwa w wojnie z Rosją stawało się gorsze.

W przededniu bitwy o Warszawę na początku września 1831 r. feldmarszałek Iwan Paskiewicz, dowódca wojsk rosyjskich, zaproponował rozmowy. Było to o tyle zaskakujące, że dotychczas Rosjanie stali na stanowisku zawartym w carskim manifeście z 17 grudnia 1830 r., gdzie oczekiwano zdania się Polaków na łaskę Mikołaja. Dlaczego Rosja zmieniła zdanie? Po pierwsze, istniała groźba, że Austria wystąpi z propozycją mediacji między stronami konfliktu, czego cesarz bardzo nie chciałby, gdyż oznaczałoby to wzmocnienie pozycji Królestwa Polskiego przez uznanie go za stronę wojującą. Po drugie, feldmarszałek obawiał się, że bitwa o Warszawę może zostać przegrana przez armię rosyjską, co w efekcie mogłoby doprowadzić do powtórzenia korzystnej dla Polaków sytuacji z wiosny 1831 r. Do spotkania między przedstawicielami walczących stron doszło 4 września. Stronę polską reprezentowali gen. Ignacy Prądzyński, którego delegował gen.

Jan Krukowiecki, prezes Rządu Narodowego, rosyjską zaś gen. Piotr Dannenberg. Z konferencji tej Prądzyński złożył dwa raporty, z których jeden dotyczył spotkania oficjalnego, drugi zaś – bardzo obszernej rozmowy prywatnej. W pierwszym raporcie czytamy, że feldmarszałek wysłał Dannenberga „dla proponowania układów, któreby wstrzymały boje i otworzyły drogę do zupełnej zgody”. W drugim raporcie przedstawione zostały nieoficjalne propozycje, które złożył rosyjski generał: „Zapewniam, że zyskalibyście wszystkie warunki, jakiebyście tylko sami zażądali. Narodowość, konstytucya, zostałyby wam zachowane; moglibyście je nawet do woli modyfikować; samibyście sobie prawa robili i urzędników obierali. Zgoła wasz król przystałby na wszystko, tylko naturalnie fundamentalnym warunkiem byłoby pozostanie pod jednym berłem z Rosyą. Nie sądziłbym także, aby w obecnym położeniu można wspominać o polskich guberniach”. W trakcie rozmowy polski generał nieopatrznie przekazał wysłannikowi Paskiewicza informację, że korpus gen. Girolamo Ramorino dopiero zdąża do stolicy, a więc siły broniące Warszawy nie są tak wielkie, jak Rosjanie mogliby przypuszczać.

Początek nieszczęść

5 września na przedpołudniowym posiedzeniu Rady Ministrów zastanawiano się nad odpowiedzią na propozycje Paskiewicza. List z odpowiedzią zredagował minister Bonawentura Niemojowski, przywódca liberalnych kaliszan. Kończył się on stwierdzeniem, że „Polacy chwycili za broń w celu uzyskania niepodległości w granicach, które ich dawniej oddzielały od Rosji”; chodziło o przyłączenie do Królestwa guberni litewsko-ruskich.

Cały artykuł dostępny jest w 51/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także