Ataki na Dmowskiego i jego obóz polityczny, także po jego śmierci były wprost proporcjonalne do znaczenia, jakie wywierał zarówno w ostatnim ćwierćwieczu przed odzyskaniem niepodległości, jak i przez dwie dekady odrodzonego państwa polskiego. Podobnie jak jego największy polityczny oponent Józef Piłsudski, Dmowski nie doczekał napaści Niemiec na Polskę, która rozpoczęła II wojnę światową: Naczelnik Państwa zmarł w maju 1935, a lider Obozu Narodowego odszedł na początku stycznia 1939.
Z Dmowskim wielu ma problem. Frontalny atak zastępuje merytoryczną polemikę wobec jego książek, tez i realnej polityki. Z drugiej strony są też bezkrytyczni wyznawcy, którzy bronią każdego posunięcia, czy artykułu sprzed np. 90 lat, co też trudno uznać za merytoryczną ocenę. Tym drugim należy zadedykować anegdotę o tym jak malarz Wojciech Styka malował Jezusa Chrystusa. Ponieważ był człowiekiem głęboko religijnym malował go na kolanach. W trakcie tej pracy ukazał mu się Chrystus, który miał rzec: „Styka ! Ty mnie nie maluj na kolanach! Ty mnie maluj dobrze!”
Faktem jest, że w okresie tuż II wojnie zwolennicy obozu politycznego, który stworzył Roman Dmowski – narodowcy – byli najbardziej ze wszystkich stronnictw II Rzeczypospolitej prześladowani przez komunistów. Wpływ na to na pewno miał fakt krytyki z czasów jeszcze przed odrodzeniem polskiej państwowości, a także szczególnie w czasie jej trwania – siły kapitału żydowskiego i obecności przedstawicieli tej mniejszości w życiu publicznym w Polsce. To akurat przeszło już do historii.
Charakterystyczne, że narodowcy mieli wpływ na władze II RP jedynie przez kilka lat, do zamachu majowego w 1926 roku, a sam Roman Dmowski był jeden jedyny raz ministrem spraw zagranicznych. Mimo tego, że obóz Piłsudskiego wygrał z obozem narodowym polityczną walkę o władzę w Polsce endecy (często używany pejoratywnie skrót od: Narodowa Demokracja) wygrali ze swoimi oponentami walkę o „rząd dusz” Polaków. Charakterystyczne, że w latach 1930-ch, a zwłaszcza w drugiej ich połowie, program polityczny i ideowy obozu narodowego został w dużym stopniu przyjęty przez piłsudczyków.
Gdyby chcieć jednym zdaniem (!) napisać, co zostało ze spuścizny po Romanie Dmowskim, należałoby stwierdzić, że jest chłodny, daleki od romantyzmu pragmatyzm w ocenie intencji i działań naszych bliższych i dalszych sąsiadów oraz uznanie państwa i narodu polskiego jako głównych azymutów politycznego działania, a także oczywiste założenie, że interesy narodowe nasze i innych krajów mogą być sprzeczne i powodować konflikty niezależnie od naszej dobrej woli i chęci. Ten sposób myślenia politycznego zapewne zostanie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.