Rysa na szkle II Kogokolwiek bym spytał o to, co zrobić z telewizją publiczną, odpowiada: „zaorać”.
W sytuacji, w której najbardziej atrakcyjnym towarem telewizyjnym, wymuszającym odwoływanie królujących w ramówce rzekomo od zawsze seriali, stały się kwalifikacje do konkursów skoków narciarskich, na zdrowy rozum interesujących już tylko sportowych dewiantów, jest to postulat całkowicie zrozumiały. To, co ważne, dzieje się obecnie albo na Wiejskiej, albo w Pałacu Prezydenckim, albo pod zakładami karnymi.
W tym stanie rzeczy nawet perypetie rodziny doktora Lubicza ku żalowi telewidzów 85+ schodzą na dalszy plan, o ile w ogóle na jakimkolwiek planie się znajdują. Nie znaczy to, że Polacy przestali oglądać telewizję nadającą z okolic ulicy Jana Pawła Woronicza.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.