Już rok przed wyborami przewidywaliśmy w „Do Rzeczy”, że po przejęciu władzy przez KO sprawy będą wyglądać dokładnie tak, jak to obserwujemy od kilku tygodni. W listopadzie 2022 r. pisaliśmy o narodzinach „brunatnego liberalizmu” – liberalizmu, który już tylko z nazwy jest nurtem wolnościowym, ale którego prawdziwe oblicze jest o wiele bardziej niepokojące.
„Kult wodza, grasujące bojówki, zapowiedź wsadzenia przeciwników politycznych do więzienia, postulat przejęcia instytucji państwa za pomocą »silnych ludzi«. To nie jest wykaz cech faszyzmu z podręcznika politologii, to opis liberalnej opozycji A.D. 2022” – pisałem w tekście „Czas brunatnych liberałów” („DRz” nr 46/2022). W tym samym bloku okładkowym Piotr Semka zwracał z kolei uwagę na niebezpieczne konsekwencje zasady „nie ma wolności dla wrogów wolności”, z którego to hasła ekipa Donalda Tuska uczyniła swoje polityczne credo. Mój redakcyjny kolega wskazywał, że coraz mocniejsze zapowiedzi lidera KO trafiają na podatny grunt, czego przykładem jest choćby dyskusja na temat delegalizacji Prawa i Sprawiedliwości, która rozgorzała po lewicowo-liberalnej stronie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.