DoRzeczy.pl: W całej Europie protestują rolnicy przeciwko przepisom Zielonego Ładu, a tymczasem w Parlamencie Europejskim przechodzą dalsze elementy programu. Jak pani patrzy na to, że nikt nawet nie przejmuje się głosem protestujących?
Beata Kempa: Zacznijmy od tego, że tego typu głosowania pokazują butę elit brukselskich. Oni grają absolutnie tylko na swój elektorat, ponieważ uważają, że ich elektorat popiera te rozwiązania, jest do nich przekonany i od elit brukselskich wymaga się tego typu rozwiązań. Mamy tu element wyborczy, bo jakby nie patrzeć, jesteśmy już w trybie kampanii wyborczej. Spadają notowania liberałom i socjalistom, a Zielony Ład jest ich sztandarowym hasłem wyborczym. A przez fakt, że nie potrafili tego szybciej wykonać, starają się teraz na siłę pokazać, że będą konsekwentnie wykonywać plan redukcji CO2, bo przecież według nich planeta płonie.
Tylko setki tysięcy ludzi jest na ulicach. To może również być ich elektorat.
Użyję tutaj mocnego określenia, ale dla normalnych ludzi jest nie do zaakceptowania wprowadzanie takich rozwiązań, które będą powodowały, że kraje takie jak Polska, czy kraje Europe Środkowej będą za chwilę skansenami i lada moment będziemy wracać do średniowiecznej trójpolówki. Skutkiem ich działań będzie gigantyczna redukcja gospodarstw rolnych, utrata miejsc pracy i miliardów dochodów. Mamy do czynienia ze szkodliwą i gigantyczną operacją. Rolnicy już na swoich plecach poczuli te działania i wyszli na ulice. Jeżeli Zielony Ład będzie przechodził dalej, kolejne branże, w tym branża drzewna, będą protestować.
Czy media w Europie rzetelnie relacjonują protesty?
Jeżeli chodzi o media niemieckie, to jest kompletna cisza w eterze. To blokada informacyjna, a pomimo tego ludzie wychodzą na ulice. Drogi dojazdowe do Berlina są blokowane, podobnie jest we Francji, gdzie w Paryżu mamy co rusz protesty rolników. Blokada informacyjna pokazuje, jak te zjawiska są dla nich groźne.
Problem w tym, że dzisiejszych elit brukselskich kompletnie nie interesuje głos ludzi. Tylko na chwilę Ursula von der Leyen i jej ludzi taktycznie cofnęli się na pół kroku ws. pestycydów, ale to wszystko. Po czerwcu, jeśli będą mieli taką możliwość, dopchają Zielony Ład do samego końca. Jedyną opcją na powtrzymanie tego szaleństwa jest jak największa reprezentacja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE. My mówimy głośno "nie" od samego początku prób wprowadzenia Zielonego Ładu, bo mamy pewność, że te rozwiązania będą spowalniać europejską gospodarkę i zwiększać bezrobocie.
Czytaj też:
Tusk podjął decyzję. Dwie instytucje do likwidacjiCzytaj też:
Tusk chce nowych sankcji. "Zwrócę się do marszałka Sejmu"
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.