"W PiS wiedzą, że nic nie mamy". Rozgoryczenie w komisji ds. Pegasusa

"W PiS wiedzą, że nic nie mamy". Rozgoryczenie w komisji ds. Pegasusa

Dodano: 
Członkowie sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa
Członkowie sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa Źródło:PAP / Tomasz Gzell
Wśród członków komisji ds. Pegasusa narasta rozgoryczenie. Ministerstwa nie chcą z nią współpracować, co powoduje, że "na razie nie ma za bardzo o co pytać PiS".

W piątek 15 marca odbyło się pierwsze przesłuchanie przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. Stawił się na nim były wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. Przesłuchaniu prezesa PiS towarzyszyły ogromne emocje. Polityk stwierdził, że nie będzie mógł złożyć ślubowania w całości, zasłaniając się tajemnicą państwową.

Przez kilka godzin przesłuchania politycy obozu rządzącego próbowali wykazać, że Kaczyński miał wiedzę o rzekomym nielegalnym wykorzystywaniu Pegasusa, co ostatecznie zakończyło się sromotną porażką. W opinii wielu obserwatorów komisja została przez prezesa PiS ośmieszona.

Bezsilność komisji

Prestiżowa porażka obozu rządzącego w sprawie przesłuchania prezesa PiS to niejedyne zmartwienie członków komisji. W gremium narasta frustracja z powodu brak sukcesów i widoków na nie. Jak pisze bowiem "Gazeta Wyborcza", posłowie zasiadający w komisji "nie dysponują w zasadzie inną wiedzą niż ta powszechnie już dostępna".

– Od Siemioniaka nie ma nic. Od Bodnara wyszły rzeczy z Prokuratury Krajowej z klauzulą "tajne", które można sobie ściągnąć z internetu. To opinie prawne i analizy. Śledztwo dotyczące zakupu Pegasusa jest tam na bardzo wstępnym etapie – powiedział "GW" jeden z członków komisji.

– Wszyscy są zszokowani tym brakiem współpracy. Przecież w PiS wiedzą, że nic nie mamy, bo mają wgląd w te same materiały, co my. Czy w rządzie nie zdają sobie sprawy, że jeśli nie zaczną się dzielić, to alternatywą jest powrót PiS do władzy? – dodaje inny.

Gazeta dodaje, że członkowie komisji nadal nie mogą zapoznać się z dokumentami opatrzonymi klauzulami "tajne" i "ściśle tajne", ponieważ zbyt późno wystąpiono o dostęp do nich. Jednak nawet gdy posłowie otrzymają już do nich wgląd, to opinia publiczna i tak nie będzie mogła dowiedzieć się, co w nich jest. Służby nie zezwoliły bowiem na upublicznienie ich zawartości.

Z tego powody rozważane jest wezwanie na świadka Krzysztofa Brejzy, który miał być inwigilowany Pegasusem w 2019 roku przed kampanią wyborczą do parlamentu.

Czytaj też:
Kulisy przesłuchania Kaczyńskiego. "Mogli się lepiej przygotować"
Czytaj też:
Komisja ds. Pegasusa. Jest wniosek o ukaranie Kaczyńskiego przez sąd

Opracował: Marcin Bugaj
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytaj także