Unia Europejska to nasi sąsiedzi. Trzeba znaleźć sposoby współpracy z nimi. Jeśli oni chcą coś kupić, a my chcemy sprzedać coś na ich rynku, to jest to obopólna korzyść. Niezależnie od tego, jak bardzo politycy będą piętrzyć przeszkody (we wzajemnych relacjach), biznes znajdzie drogę na ten czy inny rynek, jeśli będzie taka potrzeba – mówił Alaksandr Łukaszenka podczas lipcowej narady poświęconej sytuacji w przemyśle. Dyktator przyznał, że kluczowymi partnerami Białorusi są Rosja i Chiny, zadeklarował jednak chęć zbliżenia z krajami UE.
Nie był to pierwszy sygnał wysłany przez Mińsk w stronę Zachodu. Wcześniej Łukaszenka zaprosił Warszawę do wspólnego zbadania sytuacji na granicy. O tej propozycji poinformował publicznie minister spraw zagranicznych Maksim Ryżenkou. Szef białoruskiej dyplomacji zapewniał, że Mińsk jest gotów przyjąć delegację z Warszawy w dowolnym składzie (jakichkolwiek polskich specjalistów, ekspertów, przedstawicieli władzy), aby wspólnie przyjrzeć się sytuacji na pograniczu. I to w dowolnym miejscu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.