Szerokim echem odbiła się decyzja Donalda Tuska o zaakceptowaniu postanowienia prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu sędziego Sądu Najwyższego Krzysztofa Wesołowskiego na komisarza nadzorującego wybór nowego prezesa Izby Cywilnej.
Fakt ten ściągnął na premiera krytykę ze strony tej części środowiska sędziowskiego, która kwestionowała zmiany wprowadzone w wymiarze sprawiedliwości przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Decyzja w tej sprawie wywołała również konsternacje i zdziwienie w obozie władzy. Chodzi o to, że sędzia Wesołowski trafił do Sądu Najwyższego na mocy ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa autorstwa PiS.
Tusk: Nastąpił błąd
– Nie będę owijał w bawełnę. Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że nastąpił błąd – oświadczył na środowej konferencji prasowej premier Donald Tusk.
– Urzędnik (...) nie dostrzegł polityczności dokumentu, który stanowił o nominacji na neosędziego przez prezydenta, która wymagała mojej kontrasygnaty i doszło do sytuacji, do której nie powinno dojść – przekonywał szef rządu.
Bodnar: Ta decyzja nie zatrzyma zmian
Podczas panelu pn. "Praworządność w praktyce" w trakcie Campusu Polska Przyszłości, Adam Bodnar został zapytany o sprawę sędziego Krzysztofa Wesołowskiego. – To jest naprawdę ogromny wstyd, jestem zawiedziony tą decyzją, nie rozumiem jej – powiedział rozgoryczony jeden z uczestników dyskusji – jak się określił, student prawa z Warszawy.
– Donald Tusk powiedział wprost, że nie jest odpowiedzialny za tę decyzję. Podkreślił, że to był błąd. Nie można tego traktować jako przeszkody na drodze tego, co robimy, aby zaprowadzić w Polsce praworządność – stwierdził minister sprawiedliwości i prokurator generalny. – Ta decyzja nie zatrzyma zmian w wymiarze sprawiedliwości, nad którymi pracujemy. Jeszcze raz odwołam się do konferencji Donalda Tuska: szef rządu wziął odpowiedzialność za całą sprawę i zapewnił, że to był błąd – podkreślił Bodnar.
Czytaj też:
Ziobro: Tusk wykorzystuje prokuraturę do uciszania opozycjiCzytaj też:
Znana dziennikarka grzmi na Tuska. "Jakiś troll"