Kościół katolicki jest zapóźniony względem świata o 200 lat – powiadał autorytet Franciszka, kardynał Carlo Maria Martini, a papa Bergoglio lubi to powtarzać, sugerując konieczność zmian w Kościele, które tę przepaść zakopią. W gruncie rzeczy Franciszek powinien rozpocząć od złożenia władzy i przekazania jej w ręce synodalnych rad, by w ten sposób symbolicznie pójść śladami Ludwika XVI.
Wiemy, że w jakiejś mierze papież o tym myśli: w maju tego roku jedna z rzymskich dykasterii opublikowała obszerny tekst wskazujący na możliwość przemodelowania urzędu papieskiego tak, by zmniejszyć faktyczną rolę Wikariusza Chrystusa w Kościele katolickim.
Póki co jednak Franciszek zdaje się zadowalać tym, co w dziedzinie papodekapitacji już się dokonało, a było tego całkiem sporo: odrzucenie tiary przez św. Pawła VI rozumianej jako symbol papieskiego roszczenia do wpływania na kształt władzy świeckiej, abdykacja Benedykta XVI nacechowana zaskakująco utylitarystycznym oglądem misji biskupa Rzymu.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.