I chociaż ostatnie sondaże dają nadzieję na zwycięstwo republikanów – tak w wyścigu do Białego Domu, jak w walce o obie izby Kongresu – to tegoroczne wybory są najbardziej nieprzewidywalne we współczesnej historii Ameryki
Zaledwie 537. Tyle głosów zdecydowało w roku 2000 o ostatecznym wyniku wyborów na Florydzie. Głosy na wnioski sztabów obu kandydatów przeliczano wówczas wielokrotnie. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, którego orzeczenie zakończyło proces wyborów. Czterdziestym trzecim prezydentem USA został wówczas gubernator Teksasu George W. Bush. Zanim do tego doszło, Ameryką wstrząsnął niespodziewany polityczny thriller pełen zaskakujących zwrotów akcji. Początkowo zaczęło się odwrotnie niż u Hitchcocka: wszystko przebiegało zgodnie z przewidywaniami. Gdy reporterzy w studiach telewizyjnych relacjonowali kolejne wyniki exit poll, obaj kandydaci wygrali w tych stanach, w których spodziewano się, że wygrają. O ostatecznym wyniku wyścigu miała zdecydować wygrana na Florydzie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.