Do Warszawy na spotkanie z szefem polskiej dyplomacji Radosławem Sikorskim przyjechali we wtorek jego odpowiednicy z Francji, Niemiec i Włoch, z kolei ministrowie z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii łączyli się zdalnie. W rozmowach uczestniczyła również Kaja Kallas, przyszła wysoka przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa.
MSZ poinformowało, że wśród tematów rozmów pojawiły się wątki: przyszłości stosunków transatlantyckich, budowania silnej i odpornej Europy, dalszego wsparcia dla walczącej z Rosją Ukrainy oraz europejskich perspektyw Mołdawii i Gruzji.
Radosław Sikorski wygłosił przemówienie, poświęcone bezpieczeństwu w regionie. Jak przypomniał, mija 1000 dni od inwazji rosyjskiej na Ukrainę. – W ostatnich dniach kolejne bomby i rakiety spadły na ukraińskie miasta. Putin w imię swojej imperialnej pychy morduje Ukraińców i prowadzi na śmierć kolejne zastępy swoich żołnierzy. To spotkanie ma być czytelnym symbolem naszej solidarności i jedności z narodem ukraińskim. Nasze rozmowy służyły wypracowaniu spójnego przesłania wobec nowej administracji amerykańskiej. Silne relacje transatlantyckie to wspólny interes, który zwiększa nasze polityczne, gospodarcze i militarne oddziaływanie – powiedział szef MSZ.
Wpadka Sikorskiego
Jak informuje Wirtualna Polska, polski minister zaliczył wpadkę. Po zakończeniu szczytu Radosław Sikorski stwierdził, że uczestnicy spotkania opowiedzieli się za emisją europejskich obligacji obronnych.
Tymczasem rzecznik niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych zaprzeczył, by taka deklaracja padła w trakcie szczytu. Uczestnicy spotkania zgodzili się, że "istnieje wola dalszego zapewniania Ukrainie intensywnego wsparcia, w tym w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony, w wysokości co najmniej 2 proc. PKB".
Czytaj też:
Sikorski o słowach Zacharowej: Rosja może zniszczyć całą kulę ziemskąCzytaj też:
"Krew na rękach!". Krzyki na spotkaniu z Sikorskim