Koniec roku i początek nowego skłaniają do spojrzenia wstecz, refleksji. Szczególnie że kończący się rok zostanie zapewne w przyszłych podręcznikach historii – z racji odwrócenia sytuacji w Stanach Zjednoczonych – uznany za symboliczny przełom w procesie upadku lewicowo-liberalnej „klasy panującej”, która jeszcze dwie dekady temu wierzyła, że zbudowała system idealny, który na zawsze zapewni społeczeństwom dostatek, bezpieczeństwo i pełnię praw, a jej samej – władzę do końca świata i dzień dłużej.
Warto więc przypomnieć sobie wiele „mądrości”, którymi rządzące Zachodem elity polityczne i uniwersyteckie żyły przez ostatnie dekady, na podstawie których budowano strategie mocarstw i organizacji międzynarodowych, które propagowano w mediach jako prawdy objawione i z którymi wręcz nie wolno było polemizować – a kto zakaz ten łamał, karany był łatką „oszołoma” lub nawet „faszysty”, rugowany z mediów, blokowany w karierze i odcinany od debaty publicznej czy uniwersyteckiej.
Nie tylko w Polsce – nasza rodzima lewicowo-liberalna elitka, ukształtowana pod wpływem Adama Michnika i jego dworu, była jedynie taśmociągiem podłączonym do salonów i kampusów zachodnich i transmitującym z nich do Polski masowo różne „modne bzdury” (określenie Rogera Scrutona, jednego z „kancelowanych” przez dziesięciolecia niepokornych intelektualistów).
Anachronizm państw narodowych
Chciałbym dostać złocisza za każdy raz, gdy słyszałem w debacie publicznej, że „myślenie w kategoriach państw narodowych to anachronizm, myślenie XIX-wieczne”. „Państwo narodowe to przeżytek” – powtarzali chórem lewicowo-liberalni mędrkowie, z grymasem wyższości i znudzenia luminarzy zmuszonych do tłumaczenia nieuczonym głupcom rzeczy oczywistych. W globalizującym się świecie narody nieuchronnie się mieszają i stapiają w nowe, większe wspólnoty – jak np. wspólnota „europejczyków”, do której ochoczo i gorliwie składały akces nasze pookragłostołowe „elity”.
Istotnie, ideologia kryjąca się za cytowanym zdaniem uzasadniała działania lewicowych rządów, sprowadzających celowo masy imigrantów z możliwie obcych kultur i obdarowujących ich różnymi przywilejami, by pomogli europejskim narodom przyśpieszyć oczekiwaną i pożądaną transformację.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.