W styczniu ambasador USA Mark Brzezinski kończy swoją misję dyplomatyczną w Polsce. Niedawno dyplomata wyraził poparcie dla decyzji premiera Donalda Tuska o wpisaniu stacji TVN (oraz Polsat) na listę podmiotów strategicznych. Jednocześnie gdy parlament procedował tzw. lex TVN (ostatecznie ustawę zawetował prezydent), Brzezinski głośno protestował.
"Prosiłem ambasadora Magierowskiego, aby przekazał Andrzejowi Dudzie, że otwiera się możliwość intensyfikacji relacji między Stanami Zjednoczonymi i Polską, organizacji spotkań na najwyższym szczeblu. Ale to nie będzie możliwe, jeśli ustawa pozbawiająca TVN koncesji wejdzie w życie. Jestem więc szczególnie wdzięczny Andrzejowi Dudzie, że zawetował tą ustawę. W ten sposób na sześć tygodni przed rosyjską inwazją na Ukrainę otworzyły się bezpośrednie kanały komunikacji między prezydentami USA i Polski, a także między sekretarzem stanu Antonym Blinkenem a ówczesnym szefem MSZ Zbigniewem Rauem. Zaraz po zawetowaniu ustawy do Polski przyjechał sekretarz obrony Lloyd Austin. To było bardzo ważne, bo jego rozmowy z ministrem obrony Mariuszem Błaszczakiem stały się wstępem do pojawienia się w Rzeszowie żołnierzy 82. Dywizji Powietrznodesantowej, rozwinięcia naszej obecności w bazie w Powidzu czy budowy wysuniętego dowództwa Piątego Korpusu armii USA w Poznaniu" – mówi dyplomata w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
USA bronią demokracji w Polsce?
Brzezinski pytany, czy jego zdaniem za rządów PiS "demokracja w Polsce była zagrożona", odpowiada: "Powiem tak: rząd Stanów Zjednoczonych odegrał absolutnie kluczową rolę dla obrony demokracji, rządów prawa oraz praw człowieka w Polsce w ostatnich latach".
"Ameryka wspiera równość. Moja rezydencja w Warszawie stała się miejscem spotkań bardzo różnych ludzi, i tych związanych z władzami, i z opozycją. Zdjęcia z obchodów 4 lipca pokazują całe spektrum polskiego społeczeństwa. Jestem z tego dumny. Jednak w trakcie pełnienia przeze mnie funkcji ambasadora z obu stron starano się wywrzeć na mnie presję, z kim powinienem się spotykać, a z kim nie. Słyszałem więc, że nie powinienem przyjmować prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Albo nawiązywać kontakt z Jarosławem Kaczyńskim. I jedne, i drugie zarzuty uważałem za śmieszne" – ocenia ambasador.
Czytaj też:
TVN już nie na sprzedaż? Tusk: To zrozumiałe dla każdego patrioty