Z PÓŁDYSTANSU Zasmakowałam w niej przed półwieczem podczas rodzinnego obiadu w "Szanghaju". W PRL-u emblematycznego przybytku gastronomii warszawskiej, serwującej potrawy rodem z Chin.
W Trzeciej Rzeczpospolitej, kiedy kulinaria Państwa Środka zaludniły mapę krajowej gastronomii, nierzadko odwiedzałem „Pekin” prowadzony przez skośnookiego kolegę ze studiów na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.
Niemniej najczęściej dania rodem z najludniejszego kraju na ziemskim globie pochłaniam u „Chińczyka z Senatorskiej”, mówiąc nawiasem od przeszło ćwierćwiecza usytuowanego przy ulicy Okopowej.
Źródło: DoRzeczy.pl
