Służby ustaliły, kto kupił dwie karty SIM wykorzystane do zdalnego zainicjowania eksplozji na torach linii kolejowej Warszawa–Lublin. Na podstawie danych rejestracyjnych dotarli do informacji o paszporcie, na który karty zostały zakupione. Jak wynika z ustaleń RMF FM, są to karty polskiego operatora. Choć osoba, na której dokument zarejestrowano numery, nie musi być faktycznym sprawcą, trop ten śledczy uznają za kluczowy.
Donald Tusk poinformował we wtorek w Sejmie, że polskie służby i prokuratura ustaliły osoby odpowiedzialne za ostatnie akty dywersji. Sprawcami zdarzeń, do których doszło w ostatnich dniach w miejscowości Mika oraz w okolicy Puław na Lubelszczyźnie, są dwaj obywatele Ukrainy współpracujący z rosyjskimi służbami.
Ziobro wskazuje, że Pegasus pomaga walczyć z sabotażystami
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, za czasów którego przekazano środki z Funduszu Sprawiedliwości do CBA na zakup systemu Pegasus, powiązał go z aktami dywersji. "I co teraz, funkcjonariusze reżimowej GW, połykacie własne języki? Karty SIM użyte do wysadzenia torów były polskie, bo dywersanci korzystają z polskich numerów i nie chodzą w rosyjskich onucach. I właśnie korzystając z Pegasusa, nasze służby za rządów Zjednoczonej Prawicy rozbiły grupę planującą zamachy na linie kolejowe"– przypomina polityk, który obecnie przebywa na Węgrzech.
"A Tusk? Zwalcza zakup narzędzi, które chroniły życie Polaków. Zwalcza technologie, które służby na świecie – w tym z wielu państw UE – wykorzystują do walki z przestępcami i terrorystami. Bo dla niego ważniejsi skorumpowani kumple namierzeni przez Pegasusa. Tym razem cud sprawił, że nikt nie zginął. A państwo nie może liczyć na cuda. Skuteczne służby potrzebują nowoczesnych technologii, a nie amuletów" – podkreśla Zbigniew Ziobro.
Czytaj też:
Kolejny akt sabotażu? Wykolejenie ukraińskiego pociągu w PolsceCzytaj też:
Rząd wprowadzi 3. stopień alarmowy CHARLIE-CRP